Gdy Polacy uczyli się demokracji

 

Powoli dobiega końca wyjątkowy rok podwójnych wyborów.

Czas taki sprzyja nie tylko refleksjom nad przyszłością kraju, ale prowokuje do zadawania pytań o dzieje naszej demokracji.

Zazwyczaj podkreśla się jej krótką historię od odzyskania niepodległości w 1918 roku do zamachu majowego, kiedy to Polska stała się państwem autorytarnym.

Póżniej przyszła druga wojna światowa i lata realnego socjalizmu.

Dopiero wraz z odzyskaniem suwerenności w 1989 roku zaczęła znów rozwijać się nasza demokracja i społeczeństwo obywatelskie.

Bardzo rzadko szkicując dzieje polskiej demokracji, bierze się pod uwagę czas zaborów.

A przecież tereny zaboru austriackiego w dobie autonomii galicyjskiej stały się prawdziwą kużnią polskiej demokracji, obszarem, gdzie o swoje prawa walczyło się nie karabinem a kartą wyborczą.

Jednakże droga do ''polskiego Piemontu'' była długa i niepozbawiona tragicznych wydarzeń.

W pierwszym rozbiorze w 1772 roku Austria zagarnęła południową i południowo - wschodnią część Rzeczypospolitej.

W trzecim rozbiorze w roku 1795 włączono do niej ziemie między Pilicą, Wisłą i Bugiem.

Wtedy w Austrii znalazł się też Kraków.

Na mocy pokoju tylżyckiego w 1807 roku z części terytorium dawnej Rzeczypospolitej utworzono podporządkowane Francji Księstwo Warszawskie, które dwa lata póżniej powiększono o część zaboru austriackiego na północ od Wisły wraz z Krakowem.

Wskutek klęski Napoleona w wojnie z Rosją na kongresie wiedeńskim w 1815 roku dokonano nowego podziału ziem polskich.

Zgodnie z jego postanowieniami Kraków stał się Wolnym Miastem o dużej początkowo autonomii.

Istnienie Rzeczypospolitej Krakowskiej zakończyły tragiczne wydarzenia powstania krakowskiego i rabacji galicyjskiej w 1846 roku, po których Kraków został wcielony do Austrii.

Nastały ciężkie dla Galicji lata germanizacji i ucisku narodowego.

Rząd w Wiedniu szybko stał się najbardziej znienawidzonym spośród wszystkich trzech mocarstw rozbiorowych.

Trudne lata w dziejach ziem zaboru austriackiego trwały do lat 60. XIX wieku.

W 1859 Austria przegrała wojnę z Sardynią, a siedem lat póżniej z Prusami.

Wskutek spadku znaczenia kraju na arenie międzynarodowej cesarz Franciszek Józef zdecydował się na daleko idące reformy.

W 1867 roku zawarł ugodę z Węgrami, przekształcając państwo w dualistyczną monarchię austro - węgierską.

Nastąpiła znaczna liberalizacja życia politycznego.

Jeszcze w 1860 roku, a więc po klęsce w bitwie pod Solferino, cesarz ogłosił tzw. dyplom pażdziernikowy, który głosił, że władza ustawodawcza należeć ma do Rady Państwa w Wiedniu oraz do sejmów krajowych w prowincjach (w tym w Galicji).

W wydanym w następnym roku patencie lutowym określono ich kompetencje i ordynację wyborczą.

Niezwykle istotnym wydarzeniem było wprowadzenie w roku 1869 języka polskiego jako urzędowego w administracji i sądownictwie.

Dwa lata póżniej powołano do życia urząd ministra do spraw Galicji.

Władze państwowe reprezentował namiestnik, mianowany przez cesarza i podległy rządowi w Wiedniu, główny organ władzy samorządowej stanowił Sejm Krajowy, a wykonawczej - Wydział Krajowy.

Nastąpiło odrodzenie samorządu miejskiego powiatowego, gminnego i miejskiego.

Od 1867 roku działała założona na wniosek wybitnego balneologa, rektora UJ i pierwszego prezydenta Krakowa doby autonomicznej, Józefa Dietla, Rada Szkolna Krajowa, która przyczyniła się do rozwoju i repolonizacji szkolnictwa elementarnego i średniego w Galicji.

Język polski powrócił także na uniwersytety w Krakowie i we Lwowie.

W takich dogodnych warunkach zaczęły kształtować się stronnictwa i partie polityczne, w tym niektóre istniejące do dziś.

Pamiętać jednak należy, że bardzo znaczący wpływ na poglądy mieszkańców Galicji miała klęska powstania styczniowego.

Choć wystąpienie to miało miejsce w sąsiednim Królestwie Polskim, wzięło w nim udział wielu ochotników z zaboru austriackiego, w tym także z Krakowa.

Upadek powstania zachwiał wiarę w skuteczność i sens zbrojnej walki z zaborcami.

Takie było podłoże krystalizowania się poglądów konserwatystów.

By powołać się na słowa ich samych, nastąpiło wówczas ''przejście z polityki podyktowanej wyobrażnią i uczuciem na politykę podyktowaną rozwagą i zrozumieniem realnych zadań społeczeństwa''.

Organami prasowymi stronnictwa konserwatystów były miesięczniki ''Przegląd Polski'', a przede wszystkim słynny opiniotwórczy ''Czas'' z Pawłem Popielem jako redaktorem na czele.

Do grona najwybitniejszych konserwatystów należeli założyciele wspomnianego ''Przeglądu Polskiego'' Stanisław Tarnowski, Stanisław Kożmian, Józef Szujski i Ludwik Wodzicki.

W 1869 roku opublikowali oni w swoim miesięczniku pamflet ''Teka Stańczyka'', napisany w formie dwudziestu listów zebranych jakoby przez królewskiego błazna Stańczyka, a napisanych przez fikcyjne postaci, reprezentujące różne opcje polityczne.

Od tytułu pamfletu galicyjscy konserwatyści zaczęli nazywać się stańczykami.

W tym i innych pismach wykładali oni swoje sceptyczne wobec walk narodowowyzwoleńczych poglądy, krytykując niedawne powstanie styczniowe jako dzieło głupców i porównując przedrozbiorowe liberum veto z równie, według nich krótkowzrocznym liberum conspiro.

Oprócz stańczyków ugrupowaniem konserwatywnym byli też podolacy.

Stronnictwo to, skupiające głównie ziemian z Galicji Wschodniej, dążyło do ograniczenia praw Żydów i ludności ukraińskiej.

Z podolaków wyłonili się młodzi konserwatyści zwani ateńczykami, skupieni wokół Wojciecha Dzieduszyckiego, którzy byli bardziej od nich otwarci na zmiany i opowiadali się za porozumieniem polsko - ukraińskim.

Choć to bezsprzecznie stańczycy nadawali ton nie tylko życiu politycznemu, ale i towarzyskiemu Galicji, wraz z początkami autonomii zaczęła rodzić się także i inna, przeciwna opcja polityczna.

Mowa o demokratach, których obóz miał szczęście do grupowania wybitnych ludzi pióra.

Jednym z najważniejszych jego członków, a przy tym wydawcą demokratycznego organu prasowego - ''Reformy'' był bowiem sławny poeta Adam Asnyk.

Celem działalności obozu demokratów, głoszących hasła liberalizmu gospodarczego, i światopoglądowego było dążenie do osiągnięcia lepszego jutra poprzez pracę i naukę, a także - czego nie ukrywano - walka ze stańczykami.

Słabo rozwinął się natomiast w Galicji ruch socjalistyczny.

Spowodowane było to przede wszystkim niewielkim uprzemysłowieniem tej prowincji, w konsekwencji niemal brakiem przemysłowej klasy robotniczej, a także tradycyjnie silnym wpływem poglądów konserwatywnych.

Po raz pierwszy idee socjalistyczne pojawiły się w Galicji w latach 70. XIX wieku za sprawą Bolesława Limanowskiego, który wspólnie z wybitnym ukraińskim literatem i publicystą Iwanem Franką tworzył kółka oświatowo - propagandowe.

Szersze zainteresowanie socjalizmem przyniosło aresztowanie i trwający od lutego do kwietnia 1880 roku proces Ludwika Waryńskiego i jego 34 towarzyszy, obiektywnie relacjonowany przez ''Czas''.

Przełomowym okresem okazały się jednak lata 90.

W 1890 roku obchodzono w Galicji po raz pierwszy święto 1 Maja.

Choć w Krakowie nie udało się go zorganizować, rok póżniej powstało w mieście jawne Stowarzyszenie Robotników ''Siła'', które od początku następnego roku zaczęło wydawać dwutygodnik ''Naprzód'' z Janem Englischem jako redaktorem na czele.

Wielkie znaczenie dla rozwoju ruchu robotniczego miało powołanie do życia w 1892 roku Galicyjskiej Partii Socjaldemokratycznej, w skład której weszła m. in. krakowska ''Siła''.

Popularności socjalistów sprzyjał z pewnością przyjazd pod Wawel już wówczas słynnego Ignacego Daszyńskiego, który objął redakcję pisma ''Naprzód''.

W roku 1897 partia zmieniła nazwę na Polską Partię Socjalistyczno - Demokratyczną Galicji i Śląska Cieszyńskiego (PPSD).

Program społeczny (głównie walkę o powszechne prawo wyborcze) wiązali galicyjscy socjaliści z hasłami narodowymi.

Ostatecznym celem była odbudowa państwa polskiego i nadanie mu ustroju socjalistycznego.

Galicja była natomiast dzielnicą, w której najwcześniej w Polsce zaczął rozwijać się ruch ludowy.

Dwie zasadnicze tego przyczyny są jednocześnie kwintesencją sytuacji panującej w zaborze austriackim: wolność polityczna i ogromna nędza wśród chłopstwa.

Pierwszym, który podjął prace z ludem był ksiądz Stanisław Stojałowski, który w latach 70. XIX wieku rozpoczął wydawanie pism ''Wieniec'' i ''Pszczółka''.

Po kilkunastu latach działalności ksiądz Stojałowski został przez władze kościelne obłożony klątwą, lecz nie zrezygnował ze swojej pracy.

Z Kościołem pogodził się dopiero pod koniec życia.

W następnej dekadzie podobną działalność rozpoczęli Maria i Bolesław Wysłouchowie, wydający ''Przegląd Społeczny'' i ''Przyjaciela Ludu'', w których kładli większy niż ksiądz Stojałowski nacisk na uświadomienie narodowe chłopów.

Wysłouchowie zgromadzili wokół siebie środowisko działaczy, wśród których byli także pierwsi politycy i publicyści pochodzący z ludu: Jakub Bojko i Jan Stapiński.

Doprowadzili oni do założenia w 1895 roku w Rzeszowie Stronnictwa Ludowego, które od 1903 roku przyjęło nazwę Polskie Stronnictwo Ludowe.

Postulatami ruchu ludowego była demokratyzacja ordynacji wyborczej, rozszerzenie swobód obywatelskich i ekonomicznych oraz wzrost dostępności do oświaty.

W Galicji istniał również ruch nacjonalistyczny.

W 1905 roku powstało Stronnictwo Narodowo - Demokratyczne zaboru austriackiego, którego program opracowany przez działaczy Narodowej Demokracji dla ziem wszystkich trzech zaborów głosił nacjonalizm, solidaryzm społeczny, potrzebę wzmocnienia polskiego stanu średniego, konieczność rozwoju oświaty narodowej oraz potrzebę powiększenia stanu posiadania ludności polskiej.

SND miało wpływy głównie w Galicji Wschodniej wśród chłopów, a ze względu na politykę antyukraińską wśród ziemiaństwa.

Nośne były też hasła antysemickie.

Wobec dominacji we wschodniej części Galicji ludności ukraińskiej nie wolno zapominać o stronnictwie starorusinów, zwanych potocznie przez Polaków świętojurcami, od unickiej katedry św. Jura we Lwowie.

Odwoływali się oni do tradycji Rusi Kijowskiej i Halicko - Włodzimierskiej, głosząc odrębność narodowości ukraińskiej (rusińskiej) i lojalność wobec Habsburgów, a jednocześnie antypolskość.

Domagali się podziału Galicji na części: zachodnią (polską) i wschodnią (ukraińską).

Po omówieniu najważniejszych stronnictw politycznych wypada przystąpić do krótkiego nakreślenia historii galicyjskich wyborów.

Od razu trzeba zaznaczyć, że zarówno wybory do Rady Państwa w Wiedniu, jak i do Sejmu Krajowego we Lwowie oparte były o wyjątkowo niedemokratyczną ordynację, której zmiana, jak już wspomniano, była głównym celem galicyjskich socjalistów.

Otóż ordynacja ta przewidywała system kurialny, to znaczy istniała ustalona z góry liczba mandatów z wielkiej własności ziemskiej, z miasta, z izb przemysłowo - handlowych oraz z gmin wiejskich.

Niezależnie od tego część niezamożnej ludności była i tak pozbawiona prawa wyborczego.

Ogromnym problemem była jawność wyborów do Sejmu, co w oczywisty sposób prowadziło do nadużyć powodowanych presją wywieraną na wyborców.

W 1896 roku wraz z nową ordynacją wyborczą wprowadzono piątą kurię - powszechną, co dało wreszcie możliwość głosowania szerokim masom społeczeństwa.

Mimo to nadal istniały rażące dysproporcje w liczbie wyborców na jeden mandat.

W Krakowie w pierwszej kurii na jeden mandat przypadało 63 wyborców, a w piątej ok. 70 tysięcy!

Pierwsze w Galicji wybory - do Sejmu Krajowego - odbyły się 4 kwietnia 1861 roku.

Zarówno w tych, jak i w kolejnych wyborach do tego organu władzy regionalnej w latach 1867, 1870, 1876 i 1883 pozycja stańczyków była niezachwiana.

Cieszyli się przecież poparciem ziemiaństwa, znacznej części inteligencji, a przy tym samego cesarza Franciszka Józefa.

Monopol konserwatystów na władzę złamał dopiero w 1889 roku wybór na posła z Krakowa Adama Asnyka.

Asnyk zwyciężył mimo - nie zawahajmy się tu użyć mocnego słowa - obrzydliwej agitacji przeciw niemu.

Konserwatyści ze wszystkich sił namawiali do głosowania na kontrkandydata Asnyka - prof. Józefa Majera.

W kolejnych wyborach do Sejmu Krajowego w latach 1895 i 1901 wśród czterech wybieranych z Krakowa posłów (we wcześniejszych latach wybierano trzech) już zawsze był przynajmniej jeden demokrata, zaś w roku 1908 i 1913 już wszyscy wybierani reprezentanci podwawelskiego grodu wywodzili się z demokratów.

Natomiast pierwsze wybory do Rady Państwa odbyły się dopiero 24 pażdziernika 1873 roku, bowiem deputowanych do Rady Państwa I kadencji wyznaczał Sejm Krajowy.

Z Krakowa wybrani zostali wtedy dwaj adwokaci - Ferdynand Weigel i Mikołaj Zyblikiewicz, których oprócz wykształcenia połączyło póżniej sprawowanie kolejno po sobie funkcji prezydenta Krakowa.

Weigel był zresztą wybierany we wszystkich wyborach do 1900 roku włącznie, tj. w 1879, 1891 i 1897 oprócz wyborów z 1885 roku.

Ostatnie dwa głosowania przed wybuchem I wojny światowej miały już zupełnie inny charakter.

Wybory z 1907 i 1911 roku nie były bowiem wyborami według kurii majątkowych (a więc tylko wśród osób płacących wyższe podatki), a - na mocy nowej ordynacji z 1906 roku - wyborami powszechnymi według okręgów wyborczych.

Do tej pory z Krakowa wybierano dwu, a teraz już pięciu deputowanych.

W 1911 roku, w związku ze znacznym powiększeniem obszaru Krakowa wskutek przyłączenia gmin ościennych (Wielki Kraków), ich liczba wzrosła do siedmiu.

Bardzo ważne jest, że w 1897 roku, a więc jeszcze przed wprowadzeniem wyborów powszechnych, przeważającą większością głosów w piątej kurii w Krakowie (ok. 75 proc.) przeszedł kandydat socjalistów Ignacy Daszyński.

Warto przyjrzeć się również sylwetkom kilku Polaków, którzy osiągnęli bardzo wysokie pozycje we władzach Austro - Węgier.

W latach 1895 - 97 premierem całej monarchii był galicyjski arystokrata Kazimierz Badeni.

To za jego rządów wprowadzono wspomnianą już nową ordynację wyborczą do parlamentu, dzięki której liczba uprawnionych do głosowania wzrosła z ok. 1,7 mln do ok. 5 mln.

Premier wydał też rozporządzenia, przyznające językowi czeskiemu równe prawa z niemieckim, co spowodowało gwałtowny sprzeciw posłów niemieckich, zamieszki w Wiedniu i w końcu zmusiło go do dymisji.

Wpływowe Koło Polskie desygnowało do rządu Badeniego kilku Polaków, m. in. ministra spraw zagranicznych Agenora Gołuchowskiego, póżniejszego członka dziedzicznego Izby Panów (którego ojciec, też Agenor, był ministrem spraw wewnętrznych jeszcze przed dualizacją monarchii), ministra finansów Juliana Dunajewskiego, bardzo zasłużonego dla poprawy sytuacji ekonomicznej Austrii, czy Leona Bilińskiego, dwukrotnego ministra finansów.

Tekst: Jakub Taczanowski, Marcin Balicki
Źródło: "Dziennik Polski" 14 grudnia 2005 r.

Zobacz Także

blog You tube facebook Twitter

Kontakt


E-mail: fortyck@fortyck.pl

Fortyck.pl