Tajemnice krakowskich kopców
Rozmowa z prof. Władysławem Góralem
z Wydziału Geodezji Górniczej i Inżynierii
Środowiska AGH
- 21 czerwca kilkadziesiąt osób
wstało przed świtem, by z kopca Krakusa
obserwować wschód Słońca dokładnie nad kopcem
Wandy.
Mieli szansę zobaczyć?
- Nie.
Tego dnia Słońce wschodzi dużo bardziej
na północ, na lewo od kominów elektrociepłowni
Łęg.
- Więc to tylko legenda, że wzajemne
położenie kopców jest szczególne?
- Ależ nie.
Po prostu datę 21 czerwca podał ktoś, nie
mający rozeznania w astronomii i odtąd bezmyślnie
się ją powtarza.
W rzeczywistości wschód Słońca na tle kopca
Wandy można obserwować z kopca Krakusa 2
maja i 10 sierpnia.
- A zachód nad kopcem Krakusa?
- 4 listopada i 6 lutego.
- Skąd Pan to wie?
- Jestem astronomem i geodetą.
W latach 90. wraz z kolegami z Zakładu Geodezji
i Kartografii AGH, za pomocą pomiarów GPS,
precyzyjnie ustaliliśmy współrzędne geograficzne
krakowskich kopców.
To pozwoliło nam obliczyć wschody i zachody
Słońca dla wybranych linii.
O dacie majowej pisał też w latach 70. profesor
AGH Janusz Kotlarczyk.
- Trochę szkoda, że teoria z 21
czerwca się nie sprawdziła.
Letnie przesilenie, najkrótsza noc w roku...
- Cztery podane przeze mnie daty są jeszcze
bardziej szczególne.
Jeśli dobrze się przyjrzeć, okaże się, że
dzielą rok na cztery, w przybliżeniu równe
części.
Na dodatek, dokładnie pomiędzy nimi, odnajdziemy
terminy niezwykle ważnych wydarzeń astronomicznych:
20 marca - wiosenne zrównanie dnia z nocą,
21 czerwca - letnie przesilenie Słońca,
22 września - równonoc jesienna i przesilenie
zimowe 21 grudnia.
Te daty dzielą rok na osiem, w przybliżeniu
równych części, a wyznacza je tylko jedna
linia, łącząca kopiec Krakusa z kopcem Wandy!
I to jest prawdziwy fenomen.
- Powiedział pan: tylko jedna?
Czyżby takich linii było więcej?
- Szukając informacji w Internecie, natrafiłem
na opis kopca Kraka w Krakuszowicach.
Legenda głosi, że pochowano w nim syna Krakusa.
Na zdjęciach satelitarnych nie mogłem dojrzeć
owego kopca, więc pojechałem na miejsce.
Okazało się, że nie dość, że jest cały zarośnięty
drzewami, to jeszcze dość dziwnie położony.
- Dziwnie?
- Nie leży na wierzchołku wzgórza, ale na
jego zboczu.
Miejscowi tłumaczą, że w tym miejscu młody
Krak miał zostać rozszarpany przez wilki
lub zabity podczas polowania.
Zacząłem jednak szukać astronomicznych powiązań
między położeniem kopcem legendarnego ojca,
syna i córki.
- Znalazł Pan?
- I to nie byle jakie.
Tam dopiero zaczyna się ciekawa astronomia.
Po pierwsze: linia łącząca krakowski kopiec
Krakusa i kopiec Kraka z Krakuszowic ma
podobne własności, jak linia kopiec Krakusa
- kopiec Wandy.
Jest do niej symetryczna i również dzieli
rok na osiem równych części.
Pojawia się także ciekawa zależność między
kopcem Kraka a Wandy.
Wiąże się ze szczególnym położeniem wschodu
i zachodu Księżyca.
- Chwileczkę, przecież Krakuszowice
są chyba dość daleko.
- Leżą w gminie Gdów, na północ od Niegowici.
W linii prostej od kopca Krakusa to jest
22,7 km.
Od Wandy - 18,4 km.
- To chyba zbyt daleko, by można je zobaczyć
gołym okiem?
- Rzeczywiście.
Przy dobrej widoczności krakowskie kopce
są ze swoich wierzchołków dostrzegalne.
Dzieli je dystans 8,63 km.
Krakuszowicki jest dalej.
Dlatego pomiędzy nimi musiały być punkty
pośrednie.
Mamy już kandydatów na te punkty...
- Chce Pan powiedzieć, że wokół
Krakowa takich punktów - kopców może być
więcej?
- Tak, określają inne charakterystyczne
linie astronomiczne i mamy naukowe podstawy,
by tak twierdzić.
Myślę, że dawni mieszkańcy Krakowa już dwa,
trzy tysiące lat temu dostrzegli, iż pewne
miejsca są szczególne pod względem astronomicznym.
Niedawno na terenie Niemiec odnaleziono
tzw. dysk z Nebry - krążek z brązu, o średnicy
32 cm, na którym, za pomocą złotych wstęg,
zaznaczono zakres wschodów i zachodów Słońca
w tej miejscowości.
Wiek dysku określono na 3,6 tys. lat.
Świadczy to o wysokim poziomie astronomii
na terenie Europy Środkowej w początkowej
epoce brązu.
- Więc krakowskie kopce byłyby...
Czym?
Kalendarzem?
- Z mojego punktu widzenia, mówiąc językiem
współczesnym, są to znaki astronomiczno
- geodezyjne.
W literaturze przypisuje się im różne funkcje:
sygnalizacyjno - obserwacyjne, grzebalne,
na pewno religijno - rytualne.
- Kto mógł je wznieść?
- Ja wiążę je z elitami, które wzbogaciły
się na kopalniach w Bochni i Wieliczce.
Sól z solanek na skalę przemysłową pozyskiwano
tam już w neolicie.
Z wielu miejsc w rejonie Wieliczki krakowskie
kopce są świetnie widoczne.
Choć, oczywiście, siedzibą owych elit było
zapewne wzgórze wawelskie.
- Wawel?
- Tak.
W Krakowie jest to miejsce pierwszorzędne.
Kopce są ściśle powiązane astronomicznie
z jego wierzchołkiem.
Dla stojącego tam obserwatora, kopiec Krakusa
i - nieistniejący już - kopiec Estery, wyznaczają
ekstremalne położenia wschodu i zachodu
Księżyca.
- Nie rozumiem.
- Ruch Księżyca na nieboskłonie jest bardziej
skomplikowany niż ruch pozorny Słońca na
niebie.
Wiąże się to z nachyleniem jego orbity do
płaszczyzny, po której Ziemia okrąża Słońce.
Raz na 18,6 roku Księżyc wschodzi w najbardziej
na południe wysuniętym punkcie horyzontu.
Patrząc z wierzchołka wzgórza wawelskiego,
wypada to właśnie nad kopcem Krakusa.
Po 9,5 roku, czyli w połowie tego okresu,
Księżyc zachodzi natomiast nad kopcem Estery.
- Czyli gdzie?
- Na miejscu trybun dzisiejszego stadionu
''Wawel''.
Powiem jeszcze, że linia wzgórze wawelskie
- kopiec Estery jest prawie równoległa do
linii kopiec Wandy - kopiec Kraka w Krakuszowicach...
- Ale jak ludzie sprzed kilku tysięcy
lat mogli to wymierzyć?
- Nie wiemy, czy znali trygonometrię.
Starożytni Grecy znali.
Może zaimportowali jakiegoś naukowca?
Ta wiedza na pewno świadczy o ich wysokim
poziomie.
Podobnie kunszt budowniczych - najlepszy
dowód, że prehistoryczne kopce wciąż stoją,
podczas gdy Piłsudskiego i Kościuszki po
deszczach niemal się rozpłynęły.
- Daty, które podał Pan na początku
pokrywają się z głównymi świętami kalendarza
celtyckiego.
Może tam trzeba szukać twórców tego
systemu?
- Może.
Celtowie dzielili rok na połowę: letnią
i zimową.
Początek roku wypadał w ok. 1 listopada,
czyli mniej więcej wtedy, kiedy z kopca
Wandy zachód Słońca widać na tle kopca Krakusa.
Letnia połowa rozpoczynała się w maju, gdy
wschód Słońca obserwowano na tle kopca Wandy.
Ale tego, czy te wzniesienia są dziełem
Celtów, na tej podstawie nie można przesądzić.
- Czy jest szansa, że będziemy mieli w Krakowie
własny, ''ziemny Stonehenge''?
- W kamieniach ze Stonehenge jest zapisanych
wiele interesujących zależności, ale linia
krakowska, określona przez kopiec Wandy
i kopiec Krakusa, nie jest w nich tak wyrażnie
zaznaczona.
Kopce i niektóre naturalne wzgórza wokół
Krakowa i Wieliczki tworzą coś w rodzaju
prehistorycznej sieci astronomiczno - geodezyjnej.
To jest wysokiej klasy ciekawostka.
Napisałem o niej już trzy artykuły naukowe
i temat nie jest wyczerpany...
Udokumentujemy ją odpowiednio i nie chcę
powiedzieć, że będziemy mieli krakowski
Stonehenge, ale nie będzie to rzecz gorsza.
Tekst: Katarzyna
Kobylarczyk
Źródło: ''Dziennik Polski'' z dnia 2 lipca
2006 r.