Wróg u bram
Dokładnie 90 lat temu, na początku grudnia 1914 r., rozstrzygały się losy Krakowa.
Na polach Bieżanowa zmagały się zawzięcie prące na miasto czołowe oddziały armii rosyjskiej z broniącą go austro - węgierską załogą Twierdzy.
Była to już druga rosyjska próba zdobycia Krakowa.
''W pierwszych dniach grudnia roku 1914 zaledwie 12 kilometrów w linii powietrznej oddzielało nieprzyjaciół od Rynku krakowskiego.
Rosyanie zajęli dominujące wzgórza między Bieżanowem a Bogucicami, skąd, jak na dłoni, roztaczał się widok podwawelskiego grodu, bronionego setkami armat fortów krakowskich'' - pisała wojenna gazeta.
Rosyjski szturm, poprzedzony przygotowaniem artyleryjskim, ruszył rankiem 5 grudnia.
Atak odbywał się wzdłuż osi Traktu Lwowskiego, biegnącego skrajem wzgórz Bieżanowa i Prokocimia.
By przedrzeć się przez zewnętrzną linię umocnień Twierdzy, Rosjanie musieli zdobyć dwa Forty - Kosocice i Rajsko, będące elementem silnie ufortyfikowanej linii obronnej.
Austriackie dowództwo zgromadziło prawie całą załogę Twierdzy na niewielkim odcinku umocnień, na linii Prokocim - Piaski - Kosocice - Rajsko, by tam odeprzeć rosyjski szturm.
Wymianę ognia prowadziła artyleria obu stron.
Rosjanie zaciekle ostrzeliwali Forty Kosocickie.
Z kolei do nacierających oddziałów rosyjskich strzelały działa forteczne.
Ponad całym miastem przelatywały pociski z baterii fortów z Lasku Wolskiego i Fortu Kościuszko.
Artyleria Twierdzy oddała ponad 20 tys. strzałów.
Zgodnie z zasadą, że najlepszą obroną jest atak, 6 grudnia załoga Twierdzy wyszła na zewnątrz do kontruderzenia (''W tym dniu JE. jenerał Kuk zarządził mianowicie jeneralną wycieczkę załogi krakowskiej w kierunku Bieżanowa'' - czytamy w krakowskiej gazecie).
Do spotkania doszło na wzniesieniach Bieżanowa.
W kilkugodzinnych zaciekłych walkach o wzgórze Kaim przewagę zyskali Austriacy, zmuszając Rosjan do wycofania się pod Wieliczkę.
Teraz już tylko artyleria obu stron toczyła ze sobą pojedynek.
Działa Twierdzy ostrzeliwały klasztor w Staniątkach, gdzie kwaterował rosyjski sztab.
13 grudnia Rosjanie ostatecznie odeszli na wschód.
Zapasy amunicji do fortecznej artylerii wystarczały wtedy zaledwie na dwa dni.
''Rosyanie byli zmuszeni ustąpić z pod Krakowa, by już więcej w pobliże jego nie wrócić'' - pisze gazeta.
Dokładnie 89 lat temu, 6 grudnia 1915 r., dla upamiętnienia zwycięstwa sprzed roku, na przedpolach miasta odsłonięty został pamiątkowy obelisk.
Monument autorstwa Henryka Nitry wybudowała komenda Twierdzy na wzgórzu Kaim, o które rok wcześniej toczyły się wspomniane zacięte walki.
Było to miejsce, dokąd dotarły najdalej wysunięte zagony rosyjskie.
Pomnik miał formę wąskiego, wysokiego ostrosłupa, rozszerzającego się ku dołowi z umieszczoną datą 6.12.1914.
Na miejscu uroczystości zgromadzili się licznie przedstawiciele wojska, władz, duchowieństwa i zaproszeni goście.
Stawili się m. in. bp Adam Stefan Sapieha, komendant Twierdzy gen. Karl Kuk, delegat Jan Kanty Fedorowicz, prezydium miasta z prezydentem Juliuszem Leo, a także jenerałowie Nastoupil, Zaleski itd. oraz oddziały wojskowe, orkiestra i publiczność.
Uroczystość rozpoczęła się poświęceniem obelisku przez proboszcza Twierdzy krakowskiej ks. Biolka.
Następnie ze stopni pomnika przemówił komendant gen. Kuk: Pomnik ten stoi na miejscu, na którem przed rokiem stali Rosyanie, spoglądając ze szczytu wzgórza ku drogiemu nam Krakowowi.
Stąd zostali zmuszeni do ucieczki.
Przed rokiem stał wróg u bram Krakowa, a dziś znajduje się on głęboko w swym kraju, zduszony przez nasze waleczne armie.
Pomnik ten nie jest jednak pomnikiem zwycięstwa.
Wielkie ofiary ponieśliśmy w tej wojnie i jeszcze większe one będą.
O ciężko dotkniętej Galicyi nie zapomnimy.
Każdy poszkodowany obywatel zostanie dostatecznie wynagrodzony.
W imieniu miasta przemówił natomiast prezydent Leo, który złożył hołd wdzięczności walecznej armii i dowódcom, którzy przyczynili się do wyzwolenia kraju i państwa od najazdu nieprzyjaciół.
Prezydent na zakończenie podziękował w serdecznych słowach generałowi Kukowi za dzielną obronę Krakowa.
Kwiaty u stóp pomnika złożyli przedstawiciele wojska, powiatu wielickiego i miasta Krakowa.
W imieniu Krakowa piękny laurowy wieniec złożył sam prezydent Juliusz Leo.
Dziś obelisk w Bieżanowie nadal góruje nad okolicą.
Widać go z okien przejeżdżających samochodów i jadących do Wieliczki pociągów.
Co jakiś czas pojawia się tylko w prasie alarmująca informacja, że pomnik na wzgórzu Kaim znowu został zdewastowany przez anonimowych graficiarzy.
Tekst: Paweł Stachnik
Wykorzystane w tekście cytaty pochodzą z tygodnika ''Nowości Ilustrowane''
Źródło: "Dziennik Polski" 4 grudnia 2004 r.