Szkoła Podchorążych
W celu przygotowania dla walczących na froncie Legionów Polskich kadry oficerskiej na początku listopada 1914 r. powstała w Krakowie Szkoła Podchorążych.
Na trwający sześć tygodni kurs przyjęto około 100 legionistów z minimum średnim wykształceniem, posiadających dodatkowo wyszkolenie wojskowe.
W szeregach pierwszych frekwentantów tej polskiej szkoły wojskowej znależli się m. in. adwokaci, inżynierowie, artyści, akademicy.
Uroczystość otwarcia szkoły i zaprzysiężenia jej elewów odbyła się 4 listopada.
Rozpoczęto nabożeństwem odprawionym w katedrze wawelskiej.
Cichą mszę sprawował ks. kanonik Bukowski, który wygłosił patryotyczne, serdecznem ciepłem przeniknięte kazanie, w którem wyjaśniał znaczenie i treść mającej być złożoną przez podchorążych przysięgi.
Następnie kompania podchorążych pod wodzą komendanta Biłyka wyruszyła w szyku czwórkami na Dębniki, gdzie przed gmachem, w którym mieściła się szkoła, miała złożyć przysięgę.
Uroczystość odbyła się na obszernym placu obok budynku szkoły miejskiej, już od dawna zamienionej na kwatery legionistów.
Kompania szkolna stanęła w szyku liczącym 92 ludzi.
Z tego przysięgać miało 39, reszta bowiem przysięgę złożyła już wcześniej.
Przed frontem pododdziału zebrała się starszyzna: komendant szkoły płk Albinowski, jego adiutant Tomaszek, szef Departamentu Wojskowego Naczelnego Komitetu Narodowego płk Władysław Sikorski, komendant batalionu Władysław Wilk, szef oddziału wojskowego dr Marian Kukiel.
Wojskowym towarzyszyła grupa mieszkańców miasta.
Przybył także austriacki generał - major Spitzberg, w którego obecności miała się odbyć przysięga.
Jemu to właśnie dowódca kompanii Biłyk złożył na wstępie raport.
Następnie płk Albinowski odebrał przysięgę.
Adiutant Tomaszek odczytał jej rotę, a potem zaś regulamin.
Po dokonaniu aktu przysięgi przed front pododdziału wystąpił gen. Spitzberg i wygłosił do podchorążych przemowę w doskonałym języku polskim.
Znaczenie i treść przysięgi wyjaśnił wam kaznodzieja.
Ja postaram się wyjaśnić wam obowiązki stanu waszego i służby, która was czeka.
Musicie być rozważni, lecz stanowczy, wymagać bezwzględnego posłuszeństwa od podwładnych, oszczędzać ich życie, nie żałować własnego.
Na stanowisku być pierwsi, zejść z niego ostatni.
Dla żołnierzy ręka ostra i twarda jak żelazo, serce jednak ze złota.
Wysokie i wzniosłe są obowiązki żołnierza, a tym bardziej żołnierza - obywatela.
Sytuacja chwilowa jest taka, że nieprzyjaciel wtargnął do naszego kraju, lecz z pomocą Bożą wyżeniemy go i zabierzemy szmat ziemi, która i tak od wieków do nas należała.
Przeświadczony jestem, że obowiązków swoich dopełnicie.
Mówię do was, jak żołnierz do żołnierzy, jak oficer od przyszłych oficerów - przyjmijcież moje słowa do serc.
Kończę, życząc Wam ''Szczęść Boże'' na polu chwały.
Spełnijcie ten obowiązek, podjęty przez was dobrowolnie - bronienia ojczyzny do ostatniej kropli krwi, jak na żołnierzy i honorowych ludzi, jak na prawych Polaków przystało! - mówił generał.
Jego przemowa zakończyła uroczystość ślubowania.
Kompania podchorążych sformowała się w czwórki i ruszyła marszem do koszar.
Starszyzna zaś z generałem Spitzbergiem udała się na zwiedzanie gmachu i ubikacji (sic!) szkoły.
Jesienią 1914 r. Departament Wojskowy NKN ewakuował się na Śląsk do Jabłonkowa.
Przez pewien czas w mieście i okolicznych wioskach stacjonowały w odwodzie oddziały legionowe.
Tutaj w listopadzie zawitała też z Krakowa Szkoła Podchorążych.
Początkowo na kwatery wyznaczono jej budynek szkoły powszechnej w Nawsiu, następnie przeniesiono ją do starego młyna nad Olzą w miejscowości Łazy opodal miasta.
Dziś na tym miejscu wznosi się sanatorium, które zatarło ślady pobytu tej pierwszej szkoły podchorążych w porozbiorowej historii Polski.
Instruktorami i wykładowcami byli oficerowie legionowi odkomendowani ze swych jednostek, m. in.: por. Kordian Zamorski (późniejszy generał), por. Bończa - Ujazdowski (późniejszy generał), wspomniany por. Biłyk (późniejszy wojewoda lwowski), por. Maresch (płk), ppor. Jakubski (ppłk rez., prof. Uniwersytetu Poznańskiego).
Szkoła wykształciła kadry oficerskie dla Legionów, a później także dla odrodzonego Wojska Polskiego.
Wielu jej uczniów złożyło w walce o niepodległość Polski swoje życie.
Wspomnieć wśród nich należy bohaterską śmierć kpt. Brandysa pod Kaniowem, rotmistrza Łuszczyc - Olszanowskiego, adiutanta Naczelnego Wodza na Ukrainie, mjra Meraka, por. Kominka, por. Kulczyńskiego, por. Mitery, zamordowanego przez Ukraińców kpt. Ołowińskiego, podstępnie zamordowanego na posterunku Straży Granicznej w Prusach Wschodnich kpt. Liśkiewicza i wielu innych.
Tekst: Paweł Stachnik
Cytaty pochodzą z tygodnika ''Nowości Ilustrowane''
Źródło: "Dziennik Polski" 5 listopada 2005 r.