Gwiazdka dla wojska
Za sprawą pań krakowskich pracujących z całem poświęceniem w ciężkiej służbie samarytańskiej, a przy czynnem, a gorącem poparciu komendanta twierdzy krakowskiej J. E. generała Kuka i jego małżonki, mieli przebywający w Krakowie żołnierze, tak zdrowi, jak i ranni i chorzy miłą osłodę swej doli, tj. uroczystość ''gwiazdki'' i choinki.
Główną troską otoczono rannych, jako najbardziej tego godnych, a tkliwa opieka pań i ofiarność obywatelska pozwoliły urządzić tą sympatyczną uroczystość pięknie i okazale.
Tak o gwiazdce dla żołnierzy pisał w styczniu 1915 r. wychodzący w Krakowie tygodnik ''Nowości Ilustrowane''.
Gwiazdki i choinki odbyły się w tamte święta we wszystkich szpitalach wojskowych i wszystkich krakowskich kasarniach.
Nie zapomniano także o tych żołnierzach, których los sprowadził do Krakowa w charakterze jeńców.
W koszarach im. Franciszka Józefa zorganizowano za specjalnym pozwoleniem dowódcy Twierdzy choinkę i rzewną uroczystość gwiazdki dla kilkuset przetrzymywanych tam jeńców - Polaków z armii rosyjskiej.
Oddajmy jeszcze raz głos prasowej relacji: Tradycyjny gość polskiej wilii, tj. choinka, zgromadził wokół żołnierzy i oficerów - Polaków z obu armi, niedawnych wrogów w krwawych bitwach.
Podobne uroczystości choinkowe odbyły się we wszystkich krakowskich szpitalach licznie wypełnionych rannymi i chorymi żołnierzami.
Rozpoczęła je choinka urządzona w głównym szpitalu garnizonowym, gdzie przybyli liczni dostojnicy wojskowi z komendantem Twierdzy gen. Karlem Kukiem na czele, cały sztab lekarski, panie samarytanki, siostry miłosierdzia oraz cała służba sanitarna.
Na początku odprawiono w kaplicy szpitalnej nabożeństwo.
Kaplicę prócz gości wypełnili oficerowie - rekonwalescenci, a w przedsionku i na korytarzu stanęli lżej ranni i podleczeni żołnierze.
Po modlitwach przed ustawioną w kącie kaplicy szopką betlejemską do zebranych przemówił w serdecznych słowach kapelan wojskowy ks. Kumorek.
Po mszy goście udali się do sal szpitalnych.
W każdej z nich na środku stała choinka z prezentami przeznaczonymi dla rannych leżących na tej właśnie sali.
Wśród serdecznego nastroju obchodzili goście wszystkie sale, a generałowa Kukowa osobiście rozdzielała podarki, niosła rannym słowa pociechy i nadziei na lepszą przyszłość.
Miłą niespodziankę zrobił swoim podwładnym także komendant dworca kolejowego nadporucznik dr Kazimierz Kumaniecki.
Wraz z przydzielonymi do komendy porucznikami: dr. Juliuszem Gertlerem, Karolem Hallerem, Gustawem Konecznym i Kazimierzem Radwańskim urządził w dniu wigilijnym drzewko dla żołnierzy wartowni.
Illustracyę z pięknej tej choinki wraz z fotografiami obecnej komendy dworca podajemy w numerze bieżącym - napisała gazeta.
Swoją własną gwiazdkę i wieczerzę wigilijną urządzili lekarze wojskowi z dworca kolejowego.
Spotkanie odbyło się w jednym z budynków nowego dworca towarowego, a zaproszono na nie żołnierzy i obsadę (funkcyonariuszy i funkcyonariuszki) przydzielonego do dworca oddziału sanitarnego.
Wszyscy przybyli otrzymali cenne prezenty, żołnierze według wcześniej wyjawionej woli np. zegarki, papierośnice a panie bombonierki z cukrami.
Po miłej wieczerzy upamiętnili obecni wspólną fotografią tę niezwykłą wilię, a którą podajemy w bieżącym numerze - czytamy w ''Nowościach Ilustrowanych''.
Kolędami rozbrzmiewał także dworzec krakowski, a to dzięki staraniom pań z Polskiego Związku Niewiast Katolickich.
Z początkiem wojny zorganizowały one tam gratisowy bufet dla żołnierzy i, jak nie omieszkała zaznaczyć gazeta, jeszcze do dzisiaj go utrzymują.
W święta, swoim kosztem, przy kiosku bufetowym panie urządziły choinkę.
Drzewko oświetlono w chwili odejścia wieczornego pociągu do Wiednia.
Fundatorki wręczały drobne podarunki odjeżdżającym wojskowym i to zarówno z armii naszej, jak i niemieckiej.
Rzewna uroczystość odbyła się też na stacji opatrunkowej i w szpitalu urządzonym na dworcu towarowym.
Staraniem pracujących tam pań z Czerwonego Krzyża zorganizowano piękną gwiazdkę dla leżących tam żołnierzy rannych w ostatnich walkach.
W jednej z większych sal ustawiono pośrodku duże drzewko, a w innych cztery mniejsze, przystrojone licznymi ozdobami i prezentami.
Na spotkaniu zebrała się znaczna liczba rannych żołnierzy niemieckich, którzy wzięli udział w uroczystości i na równi z innymi zostali hojnie obdarowani prezentami.
Wieczorem, gdy zapalono choinki, koło nich usadowiono na ławkach lżej rannych, bardziej chorych ułożono obok na noszach.
Dzielni nasi synowie Marsa nie mogą narzekać na brak uznania ze strony społeczeństwa, które losem ich zajmuje się bardzo gorliwie i nie szczędzi im na każdym kroku dowodów uznania za ich poświęcenie - skomentowała gazeta.
Ci, którzy pozostali w mieście, byli w znacznie lepszym położeniu od tych, których święta zastały w polu.
Nie zapomniano jednak i o nich.
Wraz z serdecznymi życzeniami wysłano na plac boju wagony podarków, które miały osłodzić gorzką dolę walczących.
Z całej monarchii, jak długa i szeroka, wysłano dla walczących armii tysiące paczek, w których nie brakło niczego, co żołnierzowi będącemu w polu przydać się może.
Koleje w okresie przedświątecznym przewiozły mnóstwo paczek i pakietów dla żołnierzy, a bezpośrednio na linię bojową ekspediowano je wozami.
O ofiarności społeczeństwa niech zaświadczy to, że według informacji ''Nowości Ilustrowanych'' dla jednego batalionu 13. pułku piechoty ''Dzieci Krakowskich'' potrzeba było aż dwóch podwód, by mogły się zmieścić przesyłki zebrane dorywczo wśród mieszkańców Krakowa!
Tekst: Paweł Stachnik
Cytaty pochodzą z tygodnika ''Nowości Ilustrowane''
Źródło: "Dziennik Polski" 7 stycznia 2006 r.