Kult naczelnika w sukmanie

 

W bieżącym roku mija 260. rocznica urodzin Tadeusza Kościuszki, którego postać na trwałe wryła się w dzieje Krakowa, a jego kult stał się elementem kultury naszego miasta.

Kult to nic innego tylko zasób czynności sakralizujących osobę, szczególnie gdy istnieje potrzeba wyrazistej kreacji bohatera, który jest niczym innym, jak tylko wcieleniem nadziei danej społeczności tworzącej legendę bohatera.

A jak powiadał Wolter, legenda to siostra historii.

Posiada ona barwy czarne albo białe, w żadnym przypadku pośrednie.

Kraków jest bez wątpienia miastem, z którym w szczególny sposób związany był Tadeusz Kościuszko.

Tutaj też - pod Wawelem - zrodziła się legenda kościuszkowska i trwały kult naczelnika w chłopskiej sukmanie.

W Krakowie przebywał cztery razy, i to krótko.

Tu składał przysięgę narodowi w roku 1794, tu spoczął na wieki w ciszy wawelskiej krypty św. Leonarda.

Zanim jeszcze doszło do pamiętnej przysięgi na Rynku, kult przyszłego naczelnika powstania zataczał już coraz szersze kręgi.

Mechanizm kreacji kultu był bardzo prosty.

Rzeczpospolita chyląca się ku upadkowi potrzebowała gwałtownie bohatera, który byłby wcieleniem pokładanym w idei: wolności i oddania bez reszty narodowej sprawie.

Najbardziej nadawał się do tego celu Tadeusz Kościuszko, opromieniony sławą z czasu walk o niepodległość Ameryki (Stanów Zjednoczonych).

Do rozpropagowania Kościuszki przyczynili się w dużej mierze Czartoryscy - Adam Kazimierz i Adam Jerzy oraz księżna Izabella, która w środowisku puławskim - bardzo opiniotwórczym - tworzyła namiastki sakralizacji bohatera obydwu kontynentów, człowieka przede wszystkim prawego, szlachetnego, pełnego osobistej godności, oddanego bez reszty narodowi i ojczyżnie.

A czas sprzyjał tego typu socjotechnicznym zabiegom.

Kościuszko gościł nieraz w Puławach, a był to pamiętny dla Rzeczpospolitej rok 1792.

Rzecz znamienna, że wkrótce po pobycie generała w Puławach, na dworze Czartoryskich, zaczęła się propaganda i lansowanie jego osoby w kręgu ówczesnych elit politycznych.

Celem było wylansowanie Kościuszki na wodza przyszłego powstania.

Jego talenty wojskowe w pełni ujawniły się w bitwie pod Dubienką (1792 r.).

Niebawem z inicjatywy księżnej Izabelli pojawiły się sztychy z podobizną Kościuszki, także tabakiery i inne miłe dla oka drobiazgi kreujące kult Kościuszki.

Z racji swego patriotyzmu, charakteru i temperamentu oraz niezwykłej - co podkreślano - skromności stał się Kościuszko najlepszym kandydatem na wodza powstania.

Znany był niemal w całej Europie, a jego mit stał się w owym czasie mitem europejskim.

Legenda tworzona ad hoc robiła swoje.

To wszystko wysunęło jego osobę na czoło obozu patriotycznego.

Legendę w pełni utrwaliła przysięga złożona na krakowskim Rynku (24 marca 1794), a ugruntowało pamiętne zwycięstwo pod Racławicami.

Choć powstanie z czasem przegrało z przemożną siłą rosyjską, a Kościuszko dostał się do carskiej niewoli po przegranej bitwie pod Maciejowicami, to jednak dzięki Kościuszce Polacy raz na zawsze przełamali kompleksy nieudaczności wojennej, wierząc, że mogą się bić i wygrać.

Zwłaszcza z Rosją.

Ta wiara w narodzie przetrwała i to był chyba najtrwalszy psychologiczny sukces insurekcji.

To właśnie insurekcja była pierwszym ''cudem nad Wisłą'', trwającym w świadomości aż po lata nam współczesne.

Od tej pory nasi przeciwnicy zawsze wiedzieli, że do wojny w Polsce może stanąć cały naród.

Chyba to nas uchroniło przed interwencją w roku 1956 i w roku 1981.

Po upadku insurekcji legenda Kościuszki - jako tym razem świętego przegranej sprawy - przyczyniła się do utrwalenia w rozbitym pomiędzy trzech zaborców narodzie idei nieustannej walki o niepodległość.

Już z końcem XVIII wieku pojawiło się około czterdziestu wierszy ulotnych oraz setki sztychów dedykowanych Kościuszce.

Zwłaszcza portret naczelnika z szablą utrwalał jego legendę.

Był to rodzaj propagandy wizualnej.

Kopersztychy, pamiątki materialne, mają tę szczególną właściwość, że same się nie produkują i same się nie rozprowadzają.

Mechanizm kreacji kultu był aż nazbyt wyrazisty.

Jego imię zestawiano z Judą Machabeuszem, bohaterem walk o niepodległość ludu Izraela:

W Starym Testamencie Juda Machabeusz,
W Nowym Testamencie Juda Tadeusz.

Zatem przesłanki w pełni mesjanistyczne.

Szybko pojawiły się modlitwy o uwolnienie naczelnika z carskiej niewoli.

Nie było też na terenie dawnej Rzeczypospolitej Obojga Narodów dworu szlacheckiego czy domu mieszczańskiego - zwłaszcza w Krakowie - gdzie by nie wisiał portret Kościuszki z przysięgą na krakowskim Rynku.

Popularność temu wydarzeniu zapewnił malarz krakowski, Michał Stachowicz, którego obraz wyobrażający przysięgę był szeroko rozpowszechniony.

Wreszcie w krakowskim Pałacu Biskupim, gdzie w roku 1816 biskup poeta Jan Paweł Woronicz stworzył muzeum o charakterze patriotyczno - dydaktycznym, nie brakło miejsca na obrazy wyobrażające insurekcję.

Malował je Michał Stachowicz, a biskup Woronicz należał do orędowników kultu Kościuszki.

To za jego rządów w diecezji przypadło sprowadzenie na Wawel - w roku 1818 - prochów Tadeusza Kościuszki.

Ten pogrzeb wraz z wcześniejszym o rok pogrzebem księcia Józefa Poniatowskiego zmieniły charakter wawelskiej nekropolii.

Od tej pory grzebano w katedrze nie szkielety, lecz idee, tych którzy byli uznani przez naród bohaterami bądż Królami Ducha.

Oddajmy zresztą głos świadkowi tych historycznych wydarzeń, Kazimierzowi Girtlerowi: pogrzeby te na umysły oddziałały, były one jakby przeglądem ostatnich dziejów Polski.

My - młodzież oswajaliśmy się z dziełami takich ludzi, jak Poniatowski i Kościuszko, serca nasze biły mocno na opowiadania wojowników, którzy pod nim służyli.

Z tego pogrzebu duch Polski jakby zawołał na nas: Jeszcze Polska nie zginęła!

Od tej pory do grobu Kościuszki w krypcie św. Leonarda ściągały patriotyczne pielgrzymki.

Hołd oddawano idei, którą zaprezentował.

Stąd zdążano na Mogiłę Kościuszki, czyli kopiec usypany w latach 1820 - 1823.

To kopiec ten był zawsze dla pokolenia zrodzonego w niewoli, okutego w powiciu symbolem wiary w wybicie się na niepodległość.

Poeta Kornel Ujejski pisał: Wawel runie - a zostanie Mogiła Kościuszki.

Od XIX stulecia Tadeusz Kościuszko jako niepodważalna narodowa świętość stał się własnością powszechną, nabierając cech uniwersalnych.

Jeszcze większą popularność zapewnił mu Adam Mickiewicz, który w ''Panu Tadeuszu'' skreślił te słowa:

I też same portrety na ścianach wisiały.
Tu Kościuszko w czamarce krakowskiej, z oczyma
Podniesionymi w niebo, miecz oburącz trzyma,
Takim był, gdy przysięgał na stopniach ołtarzów,
Że tym mieczem wypędzi z Polski trzech mocarzów,
Albo sam na nim padnie...

Jednak najlepszym miejscem i promotorem kultu naczelnika był Kraków.

Pogrzebano go przecież pomiędzy królami, usypano mogiłę równą mogiłom Kraka i Wandy.

A pamięć o dziejowej roli Kościuszki przekazywano z pokolenia na pokolenie.

Legendę kościuszkowską podsycała ikonografia, w tym obrazy Jana Matejki ze słynnym ''Kościuszko pod Racławicami'' na czele.

Tym razem popularność zapewniły pocztówki, to swoiste formy nienapisanej relacji o epoce, znakomity środek przekazu wizualnego, nośnik określonej ideologii.

Nie można także pominąć sztuki teatralnej ''Kościuszko pod Racławicami'' pióra wielkiego patrioty Władysława Ludwika Anczyca, której krakowska prapremiera odbyła się w roku 1881.

W liście do Teofila Lenartowicza wzruszony do głębi autor pisał: Na przedstawienie zjeżdżają się z odległych okolic, z Królestwa przekradając się (...).

Postać Kościuszki, niby jakaś święta, legendowa unosi się nad rozsypanym narodem i wylewa nań promienie ciepła.

To ostatnie ćwierćwiecze XIX stulecia przypomniało osobę Kościuszki przede wszystkim chłopom.

Jak bowiem wspominał Wincenty Witos, chłopi uważali naczelnika za zbrodniarza, buntującego się przeciw władzy przez Boga ustanowionej, bo tak go przedstawiali zaborcy.

Zwłaszcza podkrakowscy chłopi, ci z Galicji, jak i z Królestwa Kongresowego mogli w czasie pobytu pod Wawelem nie tylko zapoznać się z dziejami Kościuszki, ale także obejrzeć spektakl teatralny ukazujący racławicką legendę.

Nieraz po tym patriotycznym spektaklu publiczność w milczeniu wyruszała na kopiec, bowiem ta mogiła była w odczuciu ówczesnych pomnikiem trwalszym od spiżu, integrującym Polaków ze wszystkich trzech zaborów.

To jej widok - powielany przez grafików - najbardziej przyczynił się do skonsolidowania kultu Kościuszki.

Kopiec przypominał wzniosłe momenty z narodowej historii, napawając wiarą w przyszłe odrodzenie Polski.

Wzruszającą historię przekazała pisarka Alina Świderska, opisując, jak to w drugiej połowie XIX wieku niejaki Jan Siedlecki skoro świt budził swoje dzieci w dniu 3 maja, szedł z nimi na kopiec Kościuszki i tam na klęczkach kazał się modlić w intencji ojczyzny.

Nie był w tej mierze wyjątkiem.

W krakowskich domach wisiały portrety naczelnika, zaś na fasadach kamienic stawiano popiersie Kościuszki, które przetrwały do dzisiaj (np. ul. Długa, Rakowicka).

Z końcem XIX wieku przybyły tablice pamiątkowe upamiętniające zdarzenia związane z Kościuszką, jak choćby tablica wmurowana w fasadę kamienicy Rynek Główny 45 czy na kaplicy Loretańskiej u Kapucynów, przypominająca wydarzenia poprzedzające bezpośrednio przysięgę w roku 1794.

Pod Wawelem szumnie obchodzono setną rocznicę insurekcji.

Legendę Kościuszki podsycała książka pt. ''Kraków w roku 1794'' pióra ojca Wacława Kapucyna (Wacława Nowakowskiego), sybiraka i wielkiego patrioty, uważającego legendę za nieodzowny składnik historii i nauczania narodowych dziejów.

Zatem legenda kościuszkowska trwała i co więcej była znakomicie podsycana.

Jej najważniejszymi elementami w naszym mieście był Wawel z grobem naczelnika i - od roku 1921 - pomnikiem Kościuszki.

Drugi element nie mniej ważny - to kopiec Kościuszki, widoczny przecież z Wawelu.

To właśnie ta specyficzna mogiła stała się jakby rękojmią przetrwania i niemym świadkiem, jakże tragicznych narodowych dziejów.

Patriotyczny szlak pielgrzymowy wiódł od płyty upamiętniającej przysięgę na Rynku, przez kościół Kapucynów, kryptę św. Leonarda, aż na kopiec Kościuszki.

Jeszcze za życia naczelnika zrodził się kult jego osoby, niebawem doszła doń sakralizacja, a z nią legenda, zdolna przełamać kordony zaborcze, dotrwać do naszych czasów.

A kult i narodowy pietyzm, jakim obdarzano Kościuszkę, stanowi niezwykłe zjawisko w polskiej kulturze.

Także w kulturze Krakowa, miasta historii.

Tekst: Michał Rożek
Źródło: ''Dziennik Polski'' z dnia 8 kwietnia 2006 r.

Zobacz Także

blog You tube facebook Twitter

Kontakt


E-mail: fortyck@fortyck.pl

Fortyck.pl