Okrzyk na cześć cesarza
W sierpniu 1915 r. wojna światowa znalazła się tuż przed półmetkiem, choć wówczas nikt jeszcze o tym nie wiedział.
Na frontach walczono o kolejne linie umocnień, a Twierdza Kraków żyła swoim własnym życiem.
Po krótkim oblężeniu w listopadzie i grudniu 1914 r. Kraków nie był już póżniej bezpośrednio zagrożony bliskością frontu.
Do miasta w 1915 r. zaczęli wracać wysiedleni wcześniej decyzją komendy twierdzy mieszkańcy, urzędnicy, instytucje, władze.
We wrześniu 1915 r. zniesiono ograniczenia przyjazdów do Krakowa.
Ostatnia grupa przymusowo ewakuowanych krakowian wróciła pod Wawel 23 grudnia tego roku.
Życie w mieście powoli wracało do normy, choć była to raczej norma wojenna.
Codziennym zjawiskiem stały się kłopoty aprowizacyjne, drożyzna, przeludnienie, epidemie, a zimą brak opału.
Kraków był przecież leżącą na bliskim zapleczu frontu wielką twierdzą pełną żołnierzy.
Stacjonowali tu żołnierze stanowiący garnizon miasta i jego fortów, przebywali też umieszczeni w licznych szpitalach ranni i chorzy odesłani z oddziałów liniowych, byli rekonwalescenci dochodzący do zdrowia przed powrotem do oddziałów.
Twierdza żyła zatem własnym życiem, korzystając z chwilowego być może oddalenia frontu.
W sierpniu 1915 r. na dziedzińcu szpitala garnizonowego w Krakowie przy dzisiejszej ulicy Wrocławskiej odbyła się podniosła uroczystość.
Poświęcono tam krzyż pamiątkowy ku czci "Bohaterskich żołnierzy w obecnej wojnie".
Pomnik według świadectw ówczesnej prasy był okazały, a zdobił go znamienny napis: "Naszym bohaterom - 1914 - 191...".
Na taki zapis daty zdecydowano się, ponieważ: "nieznany był bowiem termin skończenia się wojny".
Krzyż został artystycznie wyrzeżbiony w drewnie przez nadporucznika Koschaua.
Powstał zaś dzięki staraniom właściwego komitetu w składzie: komendant sanitarny major Nowak, nadporucznik Wiese, nadporucznik Neuman i inni.
Komitet chciał w swojej inicjatywie połączyć dwa cele - upamiętnienie i pomoc.
Krzyż miał bowiem być ozdobiony gwożdziami, które wbijać weń mieli wojskowi.
Rzeczone gwożdzie sprzedawał komitet w cenie jednej korony dla oficerów i dwudziestu halerzy dla szeregowców.
Zebrane w ten sposób fundusze przeznaczone miały zostać w połowie na Czerwony Krzyż, a w połowie na fundusz dla wdów i sierot po poległych żołnierzach.
W uroczystości poświęcenia krzyża wzięła udział generalicja z samym komendantem Twierdzy Kraków Jego Ekscelencją marszałkiem Karlem Kukiem na czele.
Obecny był także korpus oficerski, kilka kompanii żołnierzy sanitarnych, ranni ze szpitala oraz zaproszeni goście.
Przybyłych powitał w imieniu komitetu major Nowak, po czym starszy lekarz sztabowy, szef szpitala garnizonowego dr Michel wyjaśnił piękny cel powstania krzyża.
Po odnośnych przemówieniach odbyła się uroczystość wbijania gwożdzi.
Pierwszy z nich wbił oczywiście Ekscelencja Kuk, następnie jego małżonka, p. Amalia Kukowa, dalej generalicja, goście i żołnierze.
Uroczystość na dziedzińcu szpitala zakończyło zasadzenie pamiątkowego dębu, pod którym zakopano akt fundacji krzyża z podpisami uczestników.
Dziś w budynkach dawnego krakowskiego szpitala garnizonowego również mieści się szpital.
Inną sierpniową uroczystością była dekoracja za działalność wojskową w czasie wojny krakowskich żandarmów.
Komendant żandarmerii fortecznej nadporucznik Artur Sandig odznaczony został Wojskowym Krzyżem Zasługi III klasy "z dekoracją wojenną na wstędze medalu waleczności".
Wysokie to odznaczenie otrzymał komendant za "znakomitą działalność podczas wojny".
Oprócz niego odznaczenia otrzymali podoficerowie żandarmerii, a ich dekoracja odbyła się uroczyście na dziedzińcu koszar przy ul. Siemiradzkiego.
W uroczystości wzięli udział zaproszeni goście, a wśród nich m.in. zastępujący delegata Fedorowicza starosta Kowalikowski, płk Dobiecki, radca namiestnictwa Biesiadecki, nadradca magistratu dr Goliński, komisarz dr Gulkowski i inni.
Na obszernym dziedzińcu koszar ustawiła się kompania żandarmów pod komendą nadporucznika Sandiga, przed nią zaś stanęli wyróżnieni żandarmi.
Przemówił do nich rotmistrz Ryszard Dimmel, a następnie dokonał dekoracji.
Po odznaczeniu obecni wznieśli okrzyk na cześć cesarza.
Uroczystość zakończyła się defiladą.
Ogółem odznaczenia otrzymało dwunastu krakowskich żandarmów, a dwóch uhonorowano dyplomami pochwalnymi od naczelnej komendy.
Żandarmom przyznano: Srebrny Medal Waleczności I klasy (m.in. wachm. Wincenty Jurcik), srebrnym II klasy (wachm. Michał Kwaśniewski, wicewachm. Józef Rygiel), Medal Brązowy (pospolitak Józef Wagner), Srebrny Krzyż Zasługi na wstędze medalu waleczności (feldwebel Gustaw Schuller).
Dziś w koszarach przy Siemiradzkiego rezyduje komenda policji.
Tekst: Paweł Stachnik
Źródło: "Dziennik Polski" 21 sierpnia 2004 r.