Gawęda o Galicji
Królestwo Galicji i Lodomerii, Wielkie Księstwo Krakowskie, Wolne Miasto Kraków, Rzeczpospolita Krakowska - te nazwy przypomina niedawno wydana książka prof. Stanisława Grodziskiego, historyka prawa z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Galicję zwykło się kojarzyć z okresem jej politycznej i kulturalnej względnej prosperity po uzyskaniu autonomii w II połowie XIX w.
Dzięki specyficznemu ustrojowi monarchii austro - węgierskiej była ona wtedy jedynym zaborem, w którym mogła się bez większych przeszkód rozwijać polska literatura, sztuka i nauka.
Tymczasem, zanim Austria przekształciła się w konstytucyjne Austro - Węgry, cesarstwo było reakcyjnym reżimem zwalczającym wszelkie ruchy liberalne, narodowe i rewolucyjne.
Prof. Grodziski opisuje dzieje Galicji od samego początku, czyli od zajęcia polskich ziem przez Austrię w 1772 r. w charakterze... rewindykacji, jak wtedy głoszono, bowiem w XIII w. ''król węgierski Koloman panował przez czas pewien nad ruskimi księstwami halickim i włodzimierskim''.
Nie był to zatem żaden zabór, lecz tylko sprawiedliwa rewindykacja ziem halicko - włodzimierskich, czyli rzeczonego Królestwa Galicji i Lodomerii... - ironizuje prof. Grodziski.
Badacz relacjonuje zetknięcie polskiego społeczeństwa zagarniętej dzielnicy - przywykłego do szlacheckich wolności i swych obyczajów - z nowymi porządkami wprowadzanymi przez administrację absolutystycznego państwa.
Okres końca XVIII i pierwszej połowy XIX w. nie był dla Galicji i jej mieszkańców pomyślny.
Najazd niemieckich i czeskich urzędników, tropienie niepodległościowych spisków, ucisk fiskalny - to tylko niektóre cechy austriackiego panowania.
Póżniej nastąpił epizod Rzeczpospolitej Krakowskiej - niewielkiego quasi - państewka pod ''opieką'' trzech mocarstw zaborczych.
Zdecydowana poprawa sytuacji nastąpiła dopiero wraz z wojskowymi i politycznymi klęskami Austrii.
Konstytucyjne reformy dały Galicji autonomię i możliwość w miarę swobodnego narodowego rozwoju.
Z możliwości tej skorzystano, czyniąc z Krakowa i Lwowa duchowe i kulturalne stolice Polski.
Prócz przeglądu politycznych dziejów Galicji prof. Grodziski przedstawia też to, co składało się na całokształt życia społecznego krainy - sytuację chłopów, położenie Żydów, kształtowanie się partii politycznych, losy Uniwersytetu Jagiellońskiego i Ossolineum, ruch Młodej Polski itd.
Książkę czyta się świetnie, bo świetnie została napisana - barwnie, gawędziarsko, z mnóstwem ciekawych dygresji i anegdot.
Jak choćby o profesorze Franciszku Piekosińskim, historyku prawa z UJ, który zdziwaczawszy na starość, udawał się na uczelnię zawsze w towarzystwie wożnego; gdy któryś przechodzień kłaniał się profesorowi, na ukłon odpowiadał wożny...
Albo ta o zakonniku, chwalącym się osobistą rozmową z samym cesarzem Józefem II.
''A cóż mówił cesarz do ojca?'' - zapytano.
''Oto - odparł zakonnik - stałem na schodach, gdy cesarz szedł na górę, a przechodząc koło mnie rzekł: - Ustąp się, kpie, bo ja tędy pójdę!''.
Tekst: (PS)
Stanisław Grodziski, ''W Królestwie Galicji i Lodomerii''
Wyd. MCDN, Kraków 2005
Źródło: ''Dziennik Polski'' z dnia 29 października 2006 r.