Żarliwa patriotka
Mowa będzie o Annie Różyckiej, ofierze austriackiego reżimu, który gnębił Polaków i żarliwych patriotów w XIX stuleciu.
Otóż w kościele Franciszkanów w Krakowie, w północnym ramieniu nawy poprzecznej (transept), od strony ul. Brackiej, dostrzegamy - po lewej stronie od wejścia - pomnik Anny Różyckiej.
Marmurowa płaskorzeżba wyobrażająca siedzącą postać kobiety z trojgiem dzieci u jej kolan, utrzymana jest w konwencji klasycystycznej i okolona neogotycką ramą.
Na cokole czytamy, że pomnik ten poświęcono Annie Różyckiej, zmarłej w austriackiej twierdzy Theresienstadt w roku 1856.
Pomnik ufundowały matka i siostra.
Rzeżba upamiętnia ofiarę austriackich represji - Annę Różycką, krakowiankę, najstarszą z córek generała Samuela Różyckiego i Emilii Tekli z Szasterów.
Matka ją szybko obumarła i po jej śmierci (1823) przebywała w Krakowie, wychowywana przez babkę Annę Szasterową, wdowę po znanym krakowskim aptekarzu Janie Szasterze, właściciela apteki ''Pod Słońcem'' (Rynek Główny 43), pierwszym profesorze farmacji z czasów Kołłątajowskiej reformy uniwersytetu.
To babka nauczyła wnuczkę głębokiego patriotyzmu, wpajając małej Annie bezgraniczną miłość do Polski.
W Krakowie Anna ukończyła szkołę, tu również zaangażowała się w działalność patriotyczną, skierowaną przeciw zaborcom.
Ojciec jej - gen. Samuel Różycki - był uczestnikiem kampanii napoleońskiej, walczył też w powstaniu listopadowym, po którego klęsce podzielił los innych powstańców, udając się na emigrację do Szwajcarii.
Zmarł w Bernie w roku 1834.
Anna stała się w Krakowie działaczką spiskową.
Jej patriotyzm nabierał cech egzaltacji, co stawało się nad wyraz niebezpieczne.
Zaręczyła się także ze spiskowcem Józefem Wysockim, który walczył w kampanii węgierskiej.
Podczas słynnej rabacji galicyjskiej (1846) Różycka pomagała poszkodowanym, przekazując im pożywienie, odzież, jak również datki pieniężne.
Podczas Wiosny Ludów zajęła się przekazywaniem pieniędzy dla ofiar pogromów austriackich (np. w Krakowie w kwietniu 1848).
Wśród mieszkańców Krakowa uchodziła za czołową działaczkę spiskową.
Wiosną roku 1849 agitowała na rzecz powstania węgierskiego.
W Krakowie wiodła też nader aktywne życie towarzyskie.
Pisarka Maria Estreicherówna wspomina o herbatkach literackich, które odbywały się u biskupa Łętowskiego (w piątki), u Karoliny Wojnarowskiej, panien Kuszłówny i Różyckiej.
Także jej towarzyska działalność wzbudzała zainteresowanie szpicli austriackich, podobnie carscy konfidenci interesowali się naszą bohaterką, która w zaborze rosyjskim posiadała majątek Żurawniki, w którym to przeprowadziła uwłaszczenie włościan, bez zgody władz carskich.
W roku 1852 emisariusz Lesław Łukaszewicz wciągnął Annę do działalności spiskowej Juliana Goslara, co stało się początkiem tragedii tej niezwykłej kobiety.
Maria Estreicherówna wspominała: Właśnie wracała ze wsi z przyjaciółką swą, panią Wielowieyską, kiedy została aresztowana z nakazu władz wojskowych i osadzona na zamku.
W czasie rewizji znaleziono u niej zakazane książki i poezje narodowe.
Na próżno babka, wdowa Szasterowa, kołatała do głównokomenderującego gen. Leiningena; nie dopuścił jej ani do siebie, ani do wnuczki; ta przewieziona potem do Wiednia, a następnie Theresienstadtu, cztery lata przesiedziała w wilgotnej celi.
To właśnie współpraca z Goslarem i Łukaszewiczem doprowadziła do aresztowania Różyckiej, przy której, w czasie osobistej rewizji, znaleziono kompromitujące pisma, polityczną bibułę, obciążające ją wobec okrutnych władz austriackich.
W roku 1854 skazano ją na cztery lata więzienia w twierdzy Theresienstadt (Teresin).
Było to miasto i twierdza w północnych Czechach, wzniesione przez cesarza Józefa II, nazwana na cześć matki cesarskiej Marii Teresy.
Panowały tutaj nieludzkie warunki, a wilgoć niszczyła każdy organizm.
Różycką trzymano w kajdanach, a w ostatnich dniach życia zaostrzono wobec bezbronnej kobiety rygor więzienny za to, że skontaktowała się z Lesławem Łukaszewiczem, także tam osadzonym.
Okrutne i nieludzkie traktowanie przez reżim austriacki doprowadziło do ciężkiej choroby Różyckiej.
Na próżno babka Szasterowa zabiegała o spotkanie z wnuczką, która cztery lata przesiedziała w wilgotnej celi, o czym informuje Estreicherówna.
Przetrwała relacja z ostatnich dni Anny Różyckiej, pióra Pawła Pawłowskiego, współtowarzysza niedoli w twierdzy Theresienstadt.
Opisuje on, jak to na wieść o śmierci Lesława Łukaszewicza - zemdlała z żalu, przez to stała się podejrzaną, popadła pod większy dozór, oka z niej nie spuszczano.
(...) Słabości jej nie wierzono, a ona schła, kaszlała, nędzniała.
(...) Chciała pójść do szpitala, lecz i na to nie zezwolono.
Wszystko to robił profos Frauengruber, któren mając jej pieniądze, pragnął, by przy nim zostały.
Tak jej dokuczano, aż w większą wpadła słabość, że nawet o swej sile nie mogła na nogach stać.
Po całym tygodniu pościeli jej nie ruszano, dopóki mogła, to sama sobie usługiwała.
Jeśli raz na dzień zaglądano do niej, to nie, by się dowiedzieć, czy czego nie potrzebuje, lecz czy jeszcze żyje.
Dwa dni przed śmiercią zażądała księdza z P. Bogiem, wszystkie ceremonie odbyła (...) i w nocy z 5. na 6. maja 1856 umarła.
Pogrzebano ją na cmentarzu w Pauszowicach.
Jakby na ironię losu 10 maja 1856 roku z Wiednia nadeszła wiadomość o amnestii i uwolnieniu Anny.
Było już jednak za póżno.
21 maja w kościele Franciszkanów w Krakowie odbyło się nabożeństwo żałobne za duszę zmarłej.
W Krakowie przetrwała pamięć o tej więżniarce Theresienstadtu, ofierze austriackich represji.
Jak wspomina Maria Estreicherówna - współwiężniowie czcili ją wysoko za jej stałość i nieugiętość, a gdy siostra jej, Zakaszewska przyjechała odwiedzić więzienie zmarłej, poznała więżnia, Włocha, który odkupił od dozorcy pozostały po niej kubek, by mieć pamiątkę po tej ofierze miłości ojczyzny.
Z fundacji siostry Różyckiej, Julii Zakaszewskiej, w kościele Franciszkanów stanął pomnik cichej bohaterki walk niepodległościowych.
Kobiety odważnej, konspiratorki.
Dzieło to wyrzeżbił w Rzymie rzeżbiarz Henryk Statler, syn Wojciecha Kornelego Statlera, znanego krakowskiego malarza.
Dla patriotycznie nastawionych krakowian, nie kolaborujących z władzą zaborczą, ten symboliczny pomnik nagrobny działaczki spiskowej stał się na lata symbolem walki z austriackim zaborcą.
Anna Różycka w opinii współczesnych była symbolem ostrych represji austriackich wobec spiskowców z połowy XIX stulecia.
W roku 1866 znany badacz Krakowa - Ambroży Grabowski pisał: Jako nowszy utwór sztuki przybył tu (tj. do kościoła Franciszkanów, przyp. autora) pomnik młodej dziewczyny Anny Różyckiej, córki Samuela jen. wojsk polskich, zmarłej w Theresienstadt w Czechach r. 1856...
Gorzał w niej święty płomień miłości Ojczyzny, której też w ofierze dała życie...
Wszyscy, którzy przechodzili przez kościół Franciszkanów zwracali uwagę na pomnik tej niezwykłej niewiasty, która życie oddała za sprawę narodową.
Za patriotyzm.
Ten ostatni najbardziej ważył na poczynaniach Polaków w dobie narodowego zniewolenia.
Dziś stworzyliśmy sobie mit, że zabór austriacki był aksamitny, zaś życie w nim przypominało - pod berłem ''dobrotliwego'' cesarza Franciszka Józefa I - niekończący się bal.
Tymczasem to właśnie Austriacy stworzyli Polakom piekło w twierdzach Spielbergu, Kufsteinu czy Theresienstadtu, gdzie ginęli w okrutnych męczarniach najlepsi synowie ojczyzny.
Nadmieńmy, że tuż przed wybuchem pierwszej wojny światowej tereny cesarstwa, w tym także polskie rubieże, należały do najgorętszych regionów Europy.
Tu dojrzewały rewolucje i spiski, które miały zachwiać cesarskim tronem.
Tekst: Michał Rożek
Źródło: ''Dziennik Polski'' z dnia 1 września 2007 r.