Kamieniami w szpiega

 

Bitwa pod Sadową (zwana też bitwą pod Königgrätz lub pod Hradec Kralove) przeszła do historii jako sromotna klęska Austrii w zmaganiach z bismarckowskimi Prusami.

Klęska, która przypieczętowała hegemonię Prus wśród państw niemieckich, a monarchię habsburską ostatecznie skazała na drugoplanową rolę w europejskim koncercie mocarstw.

Między wsią Sadowa a austriacką twierdzą Königgrätz stanęły naprzeciw siebie tysięczne armie Prus, Austrii i sprzymierzonej z nią Saksonii.

W sumie na czeskiej równinie zmagało się blisko 500 tys. żołnierzy.

Bitwa była zaciekła.

Słynna stała się szarża pod Streseticami, wykonana przez austriacką 3. rezerwową dywizję kawalerii, w której kawalerzyści zostali zmasakrowani przez pruski ogień.

W trzydziestominutowym ataku dywizja straciła 700 ludzi i 900 koni, czyli jedną czwartą stanu.

Bitwa pod Sadową przeszła do historii z jednego jeszcze powodu.

Prusacy użyli w niej nowoczesnych karabinów odtylcowych Dreyse M1849, odznaczających się trzykrotnie większą szybkostrzelnością w porównaniu z austriackim modelem Lorenz M1854 z zamkiem kapiszonowym.

Dodatkowo, by załadować swój karabin od lufy, żołnierz austriacki musiał wstać lub uklęknąć, stając się w ten sposób łatwym celem.

Prusak mógł natomiast ładować broń leżąc.

Inne szokujące nowinki zastosowane przez Niemców - to mundury w barwach maskujących oraz użyty po raz pierwszy na szeroką skalę transport kolejowy oddziałów wojskowych.

Nieudolnym dowódcą austriackich sił pod Sadową był Ludwik von Benedeck, dobrze (choć raczej żle...) znany w Krakowie.

Niegdyś dowódca garnizonów lwowskiego i krakowskiego, jeden z animatorów rabacji galicyjskiej i pogromca nieudanego powstania w 1846 r.

To dowodzone przez niego siły rozbiły 26 lutego 1846 r. pod Gdowem powstańczy oddział idący z Krakowa ku Bochni.

Gdy doszło jednak do poważnej wojny z poważnym przeciwnikiem, feldcechmistrz Benedek okazał się całkowicie niezdolnym do dowodzenia i całkowicie zawiódł.

Za nieudolność Benedeka obfitą daninę krwi zapłaciły liczne galicyjskie pułki, które wzięły udział w sadowskim starciu.

Krótko po bitwie do Krakowa nadeszły gazety europejskie, z których wyczytano o rozmiarach klęski.

Krakowianie zaczęli się obawiać, że wojska pruskie mogą zająć miasto.

Ducha dodało im jednak przybycie do Krakowa oddziałów austriackich, walczących dotąd z powodzeniem z Prusakami pod Oświęcimiem.

Żołnierze ci opowiadali, że Prusacy wcale nie są tacy straszni i można ich pokonać.

Przed ich przybyciem miejscowy sąd wojenny kazał powiesić szpiega pruskiego J. Selera, który za bardzo interesował się umocnieniami Krakowa.

Gdy trumnę ze zwłokami szpiega wieziono na cmentarz, tłum obrzucił ją błotem i kamieniami.

Tekst: PS
Ryszard Dzieszyński, ''Sadowa 1866''
Wyd. Bellona, Warszawa 2007
Źródło: ''Dziennik Polski'' z dnia 22 marca 2008 r.

Zobacz Także

blog You tube facebook Twitter

Kontakt


E-mail: fortyck@fortyck.pl

Fortyck.pl