Wojenne symbole humanitaryzmu
Po zwycięskiej bitwie pod Gorlicami (1915 r.) armie państw centralnych przeszły do uderzenia, odzyskując Galicję Zachodnią.
Na zdobytych terenach pozostało 60 tysięcy poległych żołnierzy - obu walczących stron - pochowanych w prowizorycznych grobach.
Mając na uwadze względy sanitarne, ale także humanitarne i propagandowe, austriackie władze wojskowe przystąpiły do porządkowania pobojowisk i likwidowania tymczasowych grobów.
3 listopada 1915 r. wiedeńskie Ministerstwo Wojny utworzyło nowy wydział, oznaczony numerem IX, pod nazwą Wydziału Grobów Wojennych.
Równocześnie powstało 9 terenowych filii - wszędzie, gdzie walczyły cesarsko - królewskie armie.
Działania nowej komórki polegały na odszukiwaniu polowych cmentarzy, ekshumowaniu poległych, ich identyfikowaniu i ewidencjonowaniu oraz na projektowaniu i budowie nowych cmentarzy wojennych.
W Krakowie istniał Oddział Grobów Wojennych przy miejscowej Komendzie Wojskowej, kierowany przez majora Rudolfa Brocha.
Oddział obejmował Galicję Zachodnią, Śląsk Cieszyński i fragment Moraw.
Wewnętrznie wyodrębniono trzy podokręgi: brzeski, bocheński i limanowski.
Major Broch, niegdyś student architektury na Politechnice i Akademii Sztuk Pięknych w Wiedniu, zgromadził w nim unikalny zespół inteligentów w mundurach: architektów, malarzy, rzeżbiarzy i budowniczych.
Artyści zmobilizowani przez c.k. armię, by oddać życie za cesarza i ojczyznę, znależli szczęśliwie schronienie w krakowskim oddziale.
Niektórzy z nich zdążyli już zaznać służby w linii, niektórzy byli inwalidami wojennymi.
Oddział kierowany przez Brocha przystąpił energicznie do pracy.
Przez trzy lata istnienia (1915 - 1918), w trudnych warunkach wojennych, na obszarze około 10 tys. km kw. założono 400 cmentarzy, na których pochowano 60 tys. żołnierzy, z których 42 tys. musiano wcześniej ekshumować i przenieść.
Zrezygnowano z początkowego pomysłu stworzenia wielu rozrzuconych cmentarzy, pomników, mogił i pojedynczych grobów wiernie oddających przebieg walk.
Zdecydowano się natomiast na planowe projektowanie większych cmentarzy w specjalnie wybranych miejscach: pięknie położonych, górujących nad okolicą, widocznych z daleka.
Architekci i rzeżbiarze: Dusan Jurkovic, Gustav Ludwig, Hans Mayr, Franz Mazura, Jan Szczepkowski i inni stworzyli około 2 tysięcy samych tylko projektów, zaznaczając w nich cechy własnych indywidualnych stylów, ale także wiążąc je z lokalnym krajobrazem, przyrodą, stylem budowania czy już istniejącymi cmentarzami.
Są wśród nich rozwiązania monumentalne, jak kwatera żołnierska na cmentarzu w Bochni, z potężnym 14 - metrowym kamiennym krzyżem czy piękna rzeżba kamiennego rycerza na cmentarzu w Nowym Sączu.
Są także małe kameralne cmentarze ukryte wśród pól i lasów, jak ten koło Cichawy.
Projekty, zróżnicowane jak ich twórcy, wśród których byli i Austriacy, i Polacy, i Węgrzy, i Słowacy, powstawały w drodze narad i dyskusji.
Rysowano szkice, projekty sytuacyjne, budowano modele i makiety, niekiedy nawet w skali 1:1 (np. w Krakowie na cmentarzu Rakowickim), do już zbudowanych cmentarzy wprowadzano poprawki.
Istniejące nekropolie uwieczniali na obrazach, rysunkach i sztychach wybitni malarze (m. in. Wojciech Kossak), fotografowie oddziału tworzyli artystyczne zdjęcia, a działalność zespołu propagowano, urządzając wystawy m. in. w Krakowie, Lwowie, Berlinie, Cieszynie, Ołomuńcu, Opawie.
Groby i cmentarze zaopatrywano w poetyckie inskrypcje - epitafia autorstwa kpt. Hansa Hauptmanna, oficera koncepcyjnego oddziału, w cywilu literata i poety.
Założeniem twórców skupionych w krakowskim Oddziale Grobów Wojennych było, aby po zwycięsko zakończonej wojnie Galicja stała się celem pielgrzymek i podróży rodzin poległych żołnierzy oraz turystów z rozmaitych krajów.
Do września 1918 r., kiedy to przerwano prace, zbudowano na obszarze zachodniej Galicji około 400 cmentarzy.
Do dziś w okolicach Krakowa zachowało się wiele wojennych cmentarzy stworzonych przez ludzi mjr. Brocha.
Do dziś potrafią one zachwycić urodą, umiejscowieniem, artystyczną formą.
Mimo całych dekad braku opieki i dewastacji nadal są symbolem humanitaryzmu, jaki udało się niektórym ocalić podczas wielkiej wojny.
Tekst: Paweł Stachnik
Źródło: "Dziennik Polski" 30 października 2004 r.