Wiślane mosty

 

Kraków zawdzięczał swój rozwój nie tyle Wiśle, jakby mogło się to wydawać, ile licznym na niej brodom i przeprawom.

Już Jan Długosz w XV stuleciu stwierdzał, że Kraków założony został na Wawelu "ad vada Vistulae" - przy brodzie wiślanym.

Trafność tego spostrzeżenia jest aż nadto oczywista, jako że Kraków rzeczywiście nie rozwinął się w kierunku Wisły, lecz wzdłuż szlaków handlowych wiodących od północy do wiślanych brodów.

A przepraw przez Wisłę było kilka.

Najważniejsza z nich w średniowieczu wiodła z prawego brzegu Wisły na Wawel.

Na prawym brzegu był także bród u podnóża Góry Lasoty.

Przeprawa u stóp Krzemionek nie tylko ułatwiała kupcom drogę na Bochnię, Wiśnicz, Czchów, Nowy Sącz, a stamtąd na Węgry, lecz także umożliwiała eksploatację kamieniołomów wapiennych, zlokalizowanych przecież na prawym brzegu Wisły.

Od najdawniejszych czasów spław wiślany odgrywał istotną rolę w gospodarce Krakowa, aczkolwiek decydujące znaczenie miały dla rozwoju miasta brody i przeprawy.

To one tworzyły przyczółki dróg, którymi do stolicy wędrowały kupieckie karawany, wiążąc się z głównymi szlakami wielkiego handlu.

Gwoli ścisłości przypomnijmy, że za czasów króla Kazimierza Wielkiego (1333 - 1370) do Krakowa wiodły cztery ważne drogi: droga ruska - Kraków, Wiślica, Sandomierz, Lubaczów, Lwów; droga śląska - Kraków, Olkusz, Bytom, Opole, Brzeg, Wrocław; droga węgierska - Kraków, Bochnia, Wiśnicz, Czchów, Nowy Sącz, Koszyce; droga pruska - Kraków, Miechów, Piotrków, Łęczyca, Brześć Kujawski i dalej przez Toruń do Gdańska.

Od wczesnego średniowiecza osady składające się na Kraków, otoczone mokradłami i rzecznymi rozlewiskami, musiały się jakoś ze sobą komunikować.

To przecież pomiędzy nimi budował człowiek przeprawy rzeczne, zatem komunikacja odbywała się za pomocą drewnianych kładek i takiż mostów, ustawianych na kozłach ciesielskich czyli więzarach.

Mosty wznoszono na drewnianych palach, stałe albo ruchome, pływające na tratwach, łyżwowe.

Niestety żadne źródła nie określają ich nazwy, jak również nie podają szczegółowej lokalizacji.

W maju roku 1315 książę Władysław Łokietek, mając na względzie uciążliwości związane z przeprawą w okolicy Wawelu, nadał miastu Krakowowi istniejący w tym miejscu przewóz monarszy.

Dochód z niego miano w przyszłości przeznaczyć na budowę wiślanego stałego mostu.

Możemy jedynie snuć przypuszczenia, że taki most niebawem powstał.

Zapewne niebawem przybyły także inne mosty, rzecz jasna wzniesione w drewnianej konstrukcji, łatwej w budowie.

Już na panoramicznym widoku Krakowa z roku 1493, jak i na późniejszych, pochodzących już z XVI wieku, dostrzegamy przerzucone przez Wisłę mosty o konstrukcji drewnianej z poręczami po bokach.

Taki właśnie most znajdował się za Bramą Skawińską na Kazimierzu (wtedy osobnym mieście) i wiódł przez Wisłę, łącząc się z drogą do Skawiny.

Drugi, o którym więcej poniżej, prowadził ze Stradomia - przez Wisłę (obecnie na miejscu starego koryta Wisły mamy ul. Dietla) - na Kazimierz.

To ten ostatni most określono w XV stuleciu jako "pons regalis" - most królewski.

Godzi się w tym miejscu przypomnieć, że w roku 1335 król Kazimierz Wielki lokował na prawie magdeburskim miasto Kazimierz, położone na południe od Wawelu, a otoczone - jakby kleszczami - ramionami Wisły.

Te wodne kleszcze tworzyły naturalną obronę dla tego satelity Krakowa.

Pomiędzy lokacyjnym Kazimierzem a Krakowem istniała - już wtedy za Wisłą - osada Stradom.

Jej nazwę spotykamy po raz pierwszy w roku 1376.

Źródła dość dobrze określają położenie Stradomia "pomiędzy Zamkiem a Wisłą".

Dalej, już za Wisłą był Kazimierz.

Tędy też wiodła droga solna do Wieliczki i Bochni, a dalej szlak kupiecki na Węgry.

Na początku XV wieku pojawia się jeszcze inne określenie Stradomia: "Pons Regalis", jako że droga biegnąca dzisiejszą ulicą Stradomską kończyła się na linii Wisły mostem królewskim, wzmiankowanym w dokumencie króla Władysława Jagiełły z roku 1419, kiedy to Stradom administracyjnie podporządkowano Kazimierzowi.

Niestety nic konkretniejszego na temat owego mostu królewskiego nie wiemy.

Zapewne powstał zaraz po lokacji Kazimierza, zatem po roku 1335.

Pod rokiem 1475 kronikarze odnotowali, że wskutek długotrwałych deszczy padających w lipcu, wezbrana Wisła zniosła wszystkie mosty "koło Krakowa" w tym most większy, łączący Kraków z Kazimierzem.

Pod rokiem 1534 kronikarz Marcin Bielski zapisał: wylew Wisły zniósł most wielki prowadzący na Kazimierz i trzy inne.

Jak widać, powodzie dawały się we znaki mieszkańcom Krakowa i Kazimierza, przy okazji niszcząc wszystkie mosty, które zabierały wody powodziowe.

Dopiero w XVII wieku niejaki Abraham Saur wspomina o wspaniałym moście drewnianym pomiędzy Krakowem a Kazimierzem.

Wzbudzał on w połowie XVII stulecia zachwyt u cudzoziemców zdążających z Krakowa na Kazimierz.

Ulryk Werdum odwiedziwszy Kraków w połowie XVII wieku pisał: Naprzeciw zamku na wschodzie pomiędzy miastem Krakowem i Kazimierzem, osobnym miastem za ramieniem Wisły, rozciągało się piękne wielkie przedmieście (Stradom), które dwa te miasta z sobą łączyło, lecz w szwedzkiej wojnie spalono je z gruntu.

Przez wymienione ramię do Kazimierza, który od wschodu otacza także Wisła, na której znajdują się pływające mosty, tak że miasteczko to otacza obydwa ramiona tej rzeki.

Słynny Pons Regalis - Most Królewski- wielokrotnie niszczony i odbudowywany na nowo, zawsze powstawał ze zgliszcz jak przysłowiowy feniks z popiołów.

Istniał jeszcze na początku XIX stulecia, co potwierdzają jego zachowane widoki, dając nam wyobrażenie o nader skromnej skali tego mostowego przedsięwzięcia.

Z końcem sierpnia 1813 roku krakowska prasa donosiła o potwornej - niespotykanej od lat - powodzi, która znienacka nawiedziła Kraków.

Okropna woda zerwała i uniosła (...) drewniany most na palach - odnotowano - na starej Wiśle między Stradomiem a Kazimierzem.

W połowie XIX wieku był na tym miejscu murowany most, zbyteczny zwłaszcza letnią porą, bowiem stara Wisła podczas upałów po prostu wysychała i można było śmiało przejść suchą stopą przez jej koryto.

Nadmieńmy, że w owym czasie drugi most na Starej Wiśle znajdował się w pobliżu ówczesnej krakowskiej rzeźni, w okolicy obecnej ulicy Wielopole.

W roku 1874 Rada Miasta podjęła uchwałę o zasypaniu koryta starej Wisły, którą wcielono w życie w sześć lat później i wówczas most rozebrano.

Już za murami Kazimierza, na drugim ramieniu Wisły zwanej Zakazimierką, przy drodze do Wieliczki stał most Wielicki, który zniosła powódź w roku 1776.

Odbudowany został jako most pływający.

Także za Bramą Bocheńską miasta Kazimierza znajdowała się przeprawa mostowa przez Wisłę.

Sytuacja polityczna zaistniała po roku 1784, kiedy to cesarz Józef II założył miasto Podgórze, wymusiła wzniesienie nowego mostu na Wiśle - Zakazimierce.

W ten sposób połączono zabór austriacki z Rzeczpospolitą Obojga Narodów.

Obydwa miasta połączono stałym mostem.

Dodać należy, że uprzednio tereny te łączył most pływający, nazywany w źródłach Wielickim, który po prostu przycumowany był do wylotu ulicy Staromostowej w Podgórzu.

Często niszczony przez powodzie, a zimą przez krę, nie mógł sprostać oczekiwanym potrzebom.

Pomyślano zatem o nowym moście, który tym razem zlokalizowano u wylotu wytyczonej wówczas ulicy Gazowej, nazywanej wtedy Neue Strasse.

A że od roku 1796 Kraków był częścią Galicji i zaboru austriackiego, prace przy budowie - tej ostatniej przeprawy wiślanej - powierzono austriackiemu inżynierowi Józefowi Schmidtowi.

Postawił on most na dwóch rzędach pali dębowych, wbitych w wiślane koryto.

Jedynie przyczółki mostu były murowane.

Most miał szeroką drewnianą jezdnię oraz wydzielone przejścia dla pieszych.

Na cześć brata Franciszka I, arcyksięcia Karola Habsburga, który pierwszy po nim przejechał w sierpniu roku 1802, otrzymał nazwę Karls - Brücke.

Powszechny w owym czasie zachwyt wzbudziły użyte do jego konstrukcji dęby.

Był on z samego drzewa dębowego - pisał współczesny tym czasom Ambroży Grabowski - z ogromnych dębów, jakich już teraz nigdzie w okolicach nie widać, bo już może były ostatnie z dawnego pokolenia tych olbrzymów.

Podczas wspomnianej powodzi z roku 1813 - porwała go fala powodziowa.

Po zniszczeniu Mostu Karola powrócono do mostu pływającego, który linami przymocowano do brzegów i otwierano pośrodku, aby przepuścić płynące Wisłą galary.

Tak wyglądają dzieje krakowskich mostów do początku XIX stulecia.

W tym miejscu należy jeszcze wspomnieć słynny w swoim czasie most na Białusze, na Prądniku Czerwonym.

Most ów wzmiankowany jest w roku 1765, musiał być przypuszczalnie zniesiony przez powódź, gdyż już w roku 1785 kapituła katedralna krakowska postanowiła w tym miejscu wybudować most murowany ze względu na niebezpieczeństwo, na jakie ludzie udający się do Krakowa byli narażeni z powodu wylewów rzeki - Prądnik (Białucha), we wsi Prądnik Czerwony.

Budowę mostu zlecono jednemu ze znakomitych polskich architektów, kanoników kapitulnemu Sebastianowi Sierakowskiemu.

Zaprojektowany przez niego most kamienny był nie tylko budowlą trwałą, ale i szlachetną w linii.

Od strony zachodniej architekt zaprojektował niewielką ambonkę, w której umieszczono dokumenty erekcyjne.

Most już w tamtym czasie uważano za arcydzieło i podczas pobytu Stanisława Augusta w Krakowie - w roku 1781 - specjalnie pokazno monarsze tę nową budowlę.

Na początku lat pięćdziesiątych ubiegłego stulecia most wyniku decyzji władz rozebrano, niszcząc ten bezcenny zabytek techniki.

W jego miejsce powstał szeroki betonowy most na szosie do Warszawy.

Tekst: Michał Rożek
Źródło: ''Dziennik Polski'' z dnia 3 lipca 2010 r.

Zobacz Także

blog You tube facebook Twitter

Kontakt


E-mail: fortyck@fortyck.pl

Fortyck.pl