Ratować napisy w celi śmierci
W Forcie Luneta Warszawska przy ul. Kamiennej działa teraz palarnia kawy, restauracja, muzycy wynajmują sale do ćwiczeń.
W planach właściciela jest natomiast stworzenie tutaj trzy lub czterogwiazdkowego hotelu oraz muzeum, a dookoła Fortu urządzenie ścieżek dla turystów.
Muzeum ma być poświęcone historii Fortu, a odwiedzający zobaczyliby w nim m. in. wstrząsające świadectwo czasów, kiedy swoich więżniów zamykało tam UB: celę śmierci, której ściany zapełniają napisy i rysunki.
Najpierw trzeba te napisy uratować, bo tynk odpada tu ze ścian, rysunki nikną - konieczne jest natychmiastowe zabezpieczenie i konserwacja.
Na te prace na ten rok ze środków Narodowego Funduszu Rewaloryzacji Zabytków Krakowa Fort ma 80 tys. złotych.
- Mamy tu rysunek ołówkowy w kształcie serca - pokazywał wczoraj podczas wizyty w Forcie komisji konserwatorskiej znawca fortów dr Krzysztof Wielgus.
- Rysunki pokazują pewną historię, w formie niemalże komiksu: jest tu człowiek w rogatywce, bierze do niewoli Niemca, potem jest w mundurze II Korpusu - wskazywał rysunki na ścianach celi.
Są tam napisy wyryte w tynku i delikatne rysunki ołówkowe.
Nazwiska żołnierzy, bojowników Armii Krajowej i żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych.
Napisy m. in. ''W imię Boże'' nad drzwiami, ''Marynarz'', ''Wilno'', ''Lwów'', narysowana sylwetka myśliwca, szachownica lotnicza (mówiąca zapewne, że wśród więżniów byli lotnicy), jest napis KS z odwróconym S, który można by zinterpretować jako skrót od kary śmierci.
O rysunkach dowiedziano się w latach 80. minionego wieku, dzięki informacji stróża, wtedy też wykonano dokumentację zdjęciową.
W sumie na ścianach jest ok. 40 nazwisk, a wszystkich znaków - około tysiąca.
- Tu są zapisane dzieje ludzi więzionych od wiosny 1945 do jesieni 48 roku - mówi dr Krzysztof Wielgus.
Więżniowie w celi oczekiwali na śmierć.
- Przypuszczalnie po kilka miesięcy, pół roku.
Na terenie Fortu tracili życie, byli rozstrzeliwani, wieszani - mówi wicedyrektor Muzeum Armii Krajowej Tadeusz Żaba, dodając, że Muzeum AK chciałoby w miarę zgody właścicieli i posiadanych środków stworzyć ekspozycję poświęconą losom tych osób.
Oprócz napisów pozostawionych przez ofiary, w innych miejscach, np. na bramie Fortu są napisy tych, którzy pilnowali więzienia.
Konserwatorzy w Forcie ustalili, że należy natychmiast zabezpieczyć ściany celi z napisami, podkleić i przytrzymać opaskami oraz zająć się rozpoznaniem stanu muru pod tynkiem - zawilgoconego, wymagającego odgrzybienia.
Trzeba też opracować program docelowej konserwacji.
Historycy zaś zwracają uwagę, że w Forcie muszą też być przeprowadzone szczegółowe badania historyczne.
Fort przy Kamiennej dla przyszłych zwiedzających będzie też interesujący z punktu widzenia historii fortyfikacji.
Zbudowany w połowie XIX w., jest to najstarszy, zachowany w całości, z oryginalnymi elementami (np. część dawnej stolarki jest zachowana w idealnym stanie) fort Twierdzy Kraków.
Od dwóch lat właścicielem obiektu jest Dolnośląska Grupa Kapitałowa.
Zgodnie z posiadaną decyzją o warunkach zabudowy, projektuje i zamierza urządzić tu hotel ze 145 pokojami (do 300 miejsc noclegowych, do tego SPA, sauny, pomieszczenia rehabilitacyjne, zaś parking podziemny pod Fortem i w fosie), a część zachodnią obiektu przeznaczyć na cele muzealne - prowadzi w tej sprawie z Muzeum AK, które mogłoby tu mieć swój oddział.
Jeśli do końca roku właścicielowi udałoby się uzyskać pozwolenie na budowę, na wiosnę przyszłego roku prace by ruszyły, budowa trwałaby 2 lata.
Opisy do załączników:
1 - Dr Krzysztof Wielgus pokazuje napisy i rysunki więżniów
Tekst:
(MM)
Foto: Anna Kaczmarz
Źródło: ''Dziennik Polski'' z dnia 26 marca 2010 r.