Mur, który okazał się fortyfikacją
Bateria artyleryjska na zapolu Fortu 47a Węgrzce, nieopodal ulicy Słonecznej w Bibicach, rozbierana od minionego tygodnia, nie podlegała ochronie jako zabytek.
Mimo to konserwator wczoraj wstrzymał prace rozbiórkowe.
Nie wiadomo, jak doszło do tego, że ten zabytek architektury fortecznej - niewielki, ale cenny - nie był prawnie chroniony.
Zwłaszcza że małopolski wojewódzki konserwator zabytków Jan Janczykowski osobiście uzgadniał kwestie jego zachowania przy planowaniu przebiegu północnej obwodnicy Krakowa (bateria w większości znajduje się w granicach terenu zarezerwowanego pod tę drogę).
A w marcu 2009 r. wydał opinię, z której wynika, że działka ta nie jest objęta żadną z form ochrony.
To dlatego właściciel nie musiał mieć pozwolenia na rozbiórkę baterii; wystarczyło zgłoszenie do Starostwa Powiatowego w Krakowie (wpłynęło tam w połowie grudnia 2010 r.; dotyczyło "rozebrania murów").
Zgodnie z prawem budowlanym, powołując się na opinię konserwatora, starostwo nie wniosło sprzeciwu, o czym wnioskodawca został pisemnie poinformowany 23 lutego 2011 r.
Zezwolenie na wycinkę 30 akacji (częściowo pochylonych lub nadpalonych) wydał z kolei Urząd Gminy w Zielonkach.
Prace przy rozbiórce i wycince rozpoczęły się w zeszłym tygodniu, wczoraj do popołudnia były kontynuowane.
A potem wstrzymał je konserwator zabytków, co oznacza, że to nie konserwator zamierza przejść nad wydarzeniem do porządku dziennego.
- Sprawa będzie przez nas wyjaśniana.
Może uda się zachować chociaż relikty obiektu.
Wszystko wskazuje na to, że prawo nie zostało złamane, ale właściciel działki po natrafieniu na tego typu obiekt powinien był nas zawiadomić - mówi Jan Janczykowski.
Mowa o zachowaniu reliktów, gdyż zanim o sprawie jako pierwszy napisał "Dziennik Polski" - po interwencji w weekend naszego Czytelnika - w piątek i sobotę rozkruszono dwa spośród trzech tzw. schronów pogotowia, bunkrów z kamienia, cegły i betonu.
Pochodziły z początku XX w., stanowiły schron dla załogi i podręczny skład amunicji.
Ostatnio zarośnięta bateria służyła za "dzikie" wysypisko śmieci.
- Oczywiście, wiedziałem, że mam na działce jakiś mur, ale nie uznawałem go za nic szczególnego.
Mimo to zwróciłem się o opinię do konserwatora, bo chciałem być czysty.
I nie wniósł on żadnych zastrzeżeń - tłumaczy tymczasem Robert Tomaszewski, właściciel działki od 2002 r.
Przyznał, że na części działki, która nie stanowi rezerwy autostradowej, ma zamiar zainwestować - to teren przeznaczony pod usługi; z kolei część działki, na której znajduje się bateria wyrównuje dla bezpieczeństwa.
- Nie ma w tym żadnej sensacji.
Nie chciałem mieć problemów, gdyby ktoś wpadł do dołu i na przykład złamał nogę.
To denerwujące, że nikt nie wykupuje gruntu, ani nie zwalnia rezerwy pod autostradę, a jak chcę uporządkować swoją własność, to jeszcze ludzie mają pretensje - mówi Tomaszewski.
Dr inż. arch. Krzysztof Wielgus z Politechniki Krakowskiej, znawca architektury militarnej, zwraca uwagę, że to pierwszy od wielu lat przypadek zniszczenia od podstaw obiektu Twierdzy Kraków.
I podkreśla, że bateria artyleryjska znana była od dawna, a materiały archiwalne dotyczące fortyfikacji znajdują się w dyspozycji zarówno konserwatora wojewódzkiego, jak i miejskiego, podobnie jak od ub. roku - mapa wszystkich znanych obiektów Twierdzy Kraków.
- Moim zdaniem, w którymś momencie musiało zabraknąć czujności ze strony konserwatora.
Pytanie tylko, czy warto drzeć z tego powodu szaty, bo takich baterii mamy kilka.
Ale z drugiej strony, to może być niebezpieczny precedens.
Bo dążymy do wpisania Twierdzy Kraków na listę pomników historii, a docelowo na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO, a podobne obiekty mogą być "podbierane" jeden po drugim - mówi dr Krzysztof Wielgus.
Z kolei konserwator Jan Janczykowski nie ukrywa, że incydent z Bibic przyspieszy działania mające na celu wpisanie do rejestru zabytków również innych niż forty elementów Twierdzy Kraków (m. in. podobnych baterii artyleryjskich czy szańców).
Dotąd wpisano do rejestru zabytków spośród nich tylko baterię sprzężoną Fortu 44 Tonie, ale wpis został oprotestowany; ma się w tej sprawie wkrótce wypowiedzieć minister kultury.
Tekst:
Piotr Subik
Źródło: ''Dziennik Polski'' z dnia 27 września 2011 r.