Mrok wojny w Muzeum AK
W czwartek zostanie otwarta nowa ekspozycja stała w krakowskim Muzeum Armii Krajowej przy ulicy Wita Stwosza.
Prowadzący placówkę mówią, że nie wyobrażają sobie, by zwiedzającemu nie zabiło tam mocniej serce...
Za trzy dni nową stałą wystawę Muzeum Armii Krajowej obejrzą oficjalni goście, dzień później zostanie oddana wszystkim zwiedzającym.
My nową trasę muzealną przeszliśmy już teraz, kiedy kończyła się przy niej uwijać firma wykonawcza i zaczynało się zapełnianie gablot eksponatami - wybranymi z 15 tysięcy zabytków, jakie przechowuje krakowskie muzeum.
Wyjmij i obejrzyj
Tuż przy wejściu, na wielkim ekranie widzimy Hitlera i Stalina, napad na Polskę i to, jak znika z mapy Europy.
Za ekranem - skręt w lewo i zagłębiamy się w przestrzeń II Rzeczpospolitej.
Po co?
Bo musimy mieć orientację, jaka była Polska przedwojenna, co kształtowało tych, którzy potem zostawali akowcami.
W gablotach dokumenty, kurtka legionowa z 1916 r., mundury i odznaki.
W sali projekcyjnej - filmy archiwalne z okresu międzywojennego.
Stąd przechodzimy do ciemnego pomieszczenia z pylonami w kolorze khaki, jakby przechylonymi - specjalnie, bo odtąd świat się wali: to element ekspozycji poświęcony wrześniowi 1939.
Zwiedzającemu zmrożą krew w żyłach odgłosy bombardowania, czarna, pełna niepokoju przestrzeń.
Tu też będzie się oglądać czołg Vickers.
Takie maszyny miało na wyposażeniu nasze wojsko z lat 30. XX w.
Odnalezione części Vickersów zostały umieszczone w przygotowanej rekonstrukcji - nie całkowicie odtworzonym czołgu, ukazującym "wnętrzności".
Następne pomieszczenie to scenografia obozów jenieckich, fragment ogrodzenia z lampami, a w szafach mundury żołnierzy.
Potem idziemy kolejnymi aneksami wokół patio muzeum, gdzie jest miejsce na opowieść o dwóch okupacjach: niemieckiej i radzieckiej.
Pasiaki, kajdany, pałka gestapo, w końcu brama obozu...
W tym muzeum nie będzie żartów, ale ma też nie być nudno.
- Nie wyobrażam sobie, by komuś nie biło tu mocniej serce.
Ale nie każdy ma zacięcie historyka.
Dlatego będą też multimedia, trzeba będzie coś nacisnąć, wyszukać - wciągniemy zwiedzającego w pewnego rodzaju grę - zdradza wicedyrektor Muzeum AK Tadeusz Żaba.
Dlatego po drodze docieramy ciągle np. do szufladek, z których należy wyjąć klisze i obejrzeć pod światło.
Wtedy zobaczy się np. zdjęcia życia codziennego z czasu okupacji czy list z obozu.
Podziemie w podziemiu
Zasadnicza ekspozycja, ukazująca fenomen Polskiego Państwa Podziemnego, zajmuje podziemia muzeum.
Schodzimy do piwnic, gdzie wystawa zajmuje 1,2 tys. mkw.
W zatopionym w mroku labiryncie najpierw odwiedza się zrekonstruowany pokój w mieszkaniu, za którego oknami broni się Warszawa.
To w takim pokoju dokonywała się 27 września 1939 r. misja majora Galinata i zawiązywała się polska konspiracja.
Kolejne przystanki w labiryncie to przestrzenie poświęcone m. in. pierwszemu partyzantowi majorowi Hubalowi, kobietom żołnierzom czy ludziom, którzy zajmowali się fałszowaniem dokumentów.
- Pokazujemy pracę tych, którzy - dając drugą tożsamość - uratowali dziesiątki tysięcy istnień - mówi przy szafce z urządzeniami do fałszowania dyr. Żaba.
Poznajemy organizację podziemnego ruchu oporu, system szkoleń, rolę wsi i polskich dworów, z których płynęło zaopatrzenie dla oddziałów AK w terenie, gdzie organizowano szpitale i tajne nauczanie.
"Tylko świnie siedzą w kinie" - to jedna z ulotek przyklejonych na zaaranżowanej ulicy, w miejscu, gdzie wystawa opowiada o "Szarych Szeregach".
Za ulotkami w prawo: tam zerkamy do schronu prasowego, gdzie się je potajemnie drukowało.
Dalej duże (dosłownie) atrakcje ekspozycji: odtworzony fragment samolotu Halifax, w którym cichociemni szykują się do skoku przez otwór w podłodze.
Kilka kroków dalej - zrekonstruowana rakieta V-2, czyli 14 - metrowy pocisk balistyczny.
W rozpracowanie i wykrycie miejsc produkcji tej tajnej, śmiercionośnej niemieckiej broni miał ogromny wkład polski wywiad, który przekazał do Wielkiej Brytanii opracowane dokumenty i części rakiety.
Z krakowskich akcentów jest np. odtworzona tzw. skrytka bieżanowska, w której akowcy ukryli broń przed komunistami.
Pośrodku labiryntu stoi również wielka ściągawka z historii - to szklane tafle z "osią czasu", z zaznaczonymi kolejnymi wojennymi zdarzeniami i zwrotami akcji.
Bohaterowie największej podziemnej armii okupowanej Europy to po wojnie żołnierze wyklęci.
Docieramy więc do części, gdzie będzie się oglądać portrety zesłańców na Sybir, resztki butów i druty do wiązania rąk z jednego z powojennych miejsc kaźni (Kąkolewnicy), scenę przesłuchania z wyświetlanymi postaciami, gdzie będzie można wejść za ciężkie, żelazne drzwi komunistycznego karceru.
By domknąć historię walki o niepodległość i suwerenność, wystawę zakończono przypomnieniem szturmującego ZOMO, papieża na Błoniach, "Solidarności" i przełomu roku '89.
Zwiedzanie od piątku
Jak sprawdziliśmy, na podstawowe zwiedzenie wystawy trzeba około półtorej godziny.
Ze szperaniem w zawartości multimediów z ekranami dotykowymi na pewno wyjdzie dłużej.
Do zwiedzania muzeum zaprasza wszystkich od piątku - tego dnia oraz w najbliższy weekend wstęp wolny.
Muzeum AK jest tworzone społecznym sumptem od 1990 r., a od 2000 r. stanowi wspólne przedsięwzięcie miasta Krakowa i województwa małopolskiego.
Swoje pamiątki, rodzinne relikwie przekazali mu sami kombatanci lub ich najbliżsi.
Nowa ekspozycja powstała za 5,5 mln zł (z zaangażowaniem funduszy europejskich) w ciągu trzech miesięcy.
Jej kształt był na bieżąco konsultowany z kombatantami.
- To będzie nowoczesne muzeum, m. in. dzięki multimedialności.
Dla nas stworzenie wystawy było dużym wyzwaniem ze względu na gabaryty.
Jest dużo szkła - ok. 100 metrów szklanych ścian - zwraca uwagę Mariusz Bugajczyk, prezes firmy Deko - Bau z Lubina, która zaprojektowała i wykonała wystawę.
Opisy do załączników:
1 - Tadeusz Żaba zaprasza do obejrzenia nowej ekspozycji
Tekst: Małgorzata Mrowiec
Foto: Anna Kaczmarz
Źródło: ''Dziennik Polski'' z dnia 24 września 2012 r.