Pech do gospodarza
Fort
Lasówka już od dłuższego czasu czeka na
gospodarza.
Chociaż w pobliżu są idealne warunki na
uprawianie turystyki wodnej, a obiekt byłby
wspaniałą bazą - inwestorów odstrasza ciągnąca
się w sądzie sprawa, dotycząca własności
części działki, przez którą prowadzi jedyna
droga do Fortu.
Ten austriacki Fort jest pod wieloma względami
nietypowy.
Jego projektantem był... Polak - Emil Gołogórski,
póżniejszy generalny inspektor saperów armii
austriackiej.
Ciekawostką jest to, że nie posiada on -
jak inne forty - wież pancernych.
Działa znajdowały się w hangarach na piętrze
w rogach budynku, skąd wytaczano je na zewnątrz.
Po drugiej wojnie w Forcie umieszczono spółdzielnię
produkującą farby.
Dobudowano dodatkowe budynki wokół Fortu,
a w samym obiekcie wykuto olbrzymie wejście.
W 1992 r. spółdzielnia się wyprowadziła
i obiekt został bez gospodarza.
Na skutki nie trzeba było długo czekać.
11 maja 1994 r. złodzieje wycięli palnikami
18 skrzydeł oryginalnych okiennic.
Na złomie zapłacono im za to ok. 900 tys.
starych złotych.
Wartość zabytkowych okiennic wyceniono na
5 mln starych złotych.
Świadkowie całego zdarzenia zdążyli odpisać
numer rejestracyjny samochodu złodziei.
Wojewódzki Konserwator Zabytków złożył doniesienie
o popełnieniu przestępstwa, ale pozostało
ono bez odpowiedzi.
W tym samym czasie metalowe elementy ginęły
również z innych fortów, a świadkowie za
każdym razem widzieli samochód tej samej
marki i w tym samym kolorze złodzieje zostali
bezkarni do dziś.
Pecha miał również Fort wobec nowych użytkowników.
Znaleziono firmę, która chciała w tym miejscu
urządzić zespół turystyki wodnej, bo miejsce
jest do tego wprost wymarzone.
Miasto podchwyciło pomysł i wykupiło od
prywatnego właściciela kawałek działki nad
samą Wisłą, żeby połączyć teren Fortu z
rzeką.
Jednak w międzyczasie do jednego z budynków
wybudowanych przez spółdzielnię sprowadził
się użytkownik.
Kupił on budynek od spółdzielni, chociaż
teren na którym stoi należy do gminy.
Na domiar złego zagrodził teren wokół budynku,
odcinając tym samym jedyną drogę do Fortu.
Sprawa trafiła do sądu, a inwestor wycofał
się z pomysłu zagospodarowania Lasówki.
Podobnie było z następnym chętnym.
Wszyscy boją się, że sprawa w sądzie będzie
się ciągnąć jeszcze długie lata.
- Jedynym wyjściem jest wytyczenie prowizorycznej
drogi do Fortu i poczekanie na wyrok sądu
- mówi Jan Janczykowski, kierownik Oddziału
Ochrony Zabytków UM.
- Uważam, że to miejsce się marnuje, a taki
ośrodek turystyki wodnej w Forcie byłby
dużą atrakcją dla krakowian, którzy nawet
nie mają pojęcia jakie prześliczne tereny
mają bardzo blisko miasta.
Tekst: (chyl)
Źródło: ''Gazeta Krakowska'' z dnia 28 września
2000 r.