Czy wokół kopca Kościuszki powstaną bloki mieszkalne?
Batalia o ochronę najcenniejszych terenów w Krakowie: otoczenia kopca Kościuszki, kopca Piłsudskiego i innych okolic Lasu Wolskiego zakończyła się porażką władz miasta.
Po kilku latach tworzenia i unieważniania planów zagospodarowania Wzgórza św. Bronisławy deweloperzy mogą bez przeszkód zabudowywać ten teren.
- Interes publiczny przegrał z prywatnym - uważa Mikołaj Kornecki z Obywatelskiego Komitetu Ratowania Krakowa.
Wczoraj przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym odbyła się rozprawa, na której rozpatrywano skargę wojewody na ten plan.
Sąd nie zajął się jej zasadnością, ale sprawę umorzył.
Dlaczego tak się stało?
Przypomnijmy, że poza wojewodą plan zaskarżyli także prywatni inwestorzy.
Już w czerwcu tego roku sąd przychylił się do ich wniosku, tak że wczorajsza decyzja była tylko ostatnim, formalnym aktem batalii o przyszłość okolic Lasku Wolskiego.
- To gwóźdź do trumny tego planu - mówi Janina Żuradzka z Obywatelskiego Komitetu Ratowania Krakowa.
Do kosza trafiły także plany, które powstały dla okolic Lasu Wolskiego i Woli Justowskiej.
Zarzuty wszędzie były podobne: pomieszanie funkcji terenów.
Nie udało się także doprowadzić do powstania w tym miejscu parku kulturowego, co powstrzymałoby apetyty deweloperów.
Uchwała Rady Miasta w Krakowie została jednak unieważniona przez sąd, także po zaskarżeniu jej przez prywatnych inwestorów.
Władze miasta przyznają się do przegranej.
- Okazało się, że lobby deweloperów jest zbyt silne, aby z nim wygrać - mówi Magdalena Jaśkiewicz, dyrektor Biura Planowania Przestrzennego Urzędu Miasta.
Od wielu lat działki w okolicach Lasu Wolskiego wykupywane są od rodzin, które na nich gospodarują od pokoleń.
- Jeden z mieszkańców oświadczył nam, że ma zamiar sprzedać swoje 2 ha deweloperom.
Już ma chętnego, który chce tam wybudować bloki.
Powiedział, że nie możemy przepisami o ochronie tego terenu zablokować mu interesu życia - opowiada Andrzej Hawranek, przewodniczący Dzielnicy VII Zwierzyniec.
- Działki w tym rejonie kupują jedni z najbogatszych ludzi w Polsce - mówi Janina Żuradzka.
- Bogatych stać na wynajęcie najlepszych kancelarii prawniczych, dzięki którym wygrywają sprawy w sądzie.
Miasto natomiast wysyła na rozprawy prawników, którzy mówią nieprzekonująco i tak cicho, że nawet ich nie słychać - uważa Mikołaj Kornecki.
Ze wszystkich planów obejmujących okolice Lasu Wolskiego ocalały tylko nieliczne, m. in. dla Salwatora.
Jednak i on może podzielić losy pozostałych.
- Zgodnie z przepisami plan zagospodarowania można zaskarżać nawet wiele lat po jego uchwaleniu - mówi dyr. Magdalena Jaśkiewicz.
Nieuchylony pozostał plan dla otoczenia Lasu Wolskiego: sąd nie stwierdził w nim uchybień, choć zarzuty były takie same jak w przypadki pozostałych planów.
Zdaniem dyr. Jaśkiewicz za porażkę miasta odpowiadają przede wszystkim niekorzystne dla gmin przepisy, a zwłaszcza obowiązująca ustawa o planowaniu przestrzennym.
- Jeszcze zanim weszła w życie w 2003, już była krytykowana - mówi dyr. Jaśkiewcz.
Od tego czasu pojawiło się kilka projektów ustaw o planowaniu przestrzennym.
Wszystkie jednak kładły nacisk na jak największe ułatwienie życia deweloperom, a nie pomoc gminom w ochronie cennych terenów.
Mikołaj Kornecki uważa jednak, że gmina nie jest bezradna wobec prawa.
- Trzeba mieć tylko pomysł, jak rozwiązać problem - mówi.
Przywołuje postać prezydenta Juliusza Leo, prezydenta Krakowa z początku XX wieku.
- Przez 10 lat starał się doprowadzić do tego, aby powstał Las Wolski jako teren spacerowy dla Krakowa.
Wtedy też byli deweloperzy i gmina też nie miała pieniędzy.
Prezydent Leo wymyślił jednak, że wydzieli na terenie Woli Justowskiej działki, które będzie sprzedawać i w ten sposób znajdą się fundusze na Las Wolski - opowiada Mikołaj Kornecki.
Zdaniem Korneckiego władze Krakowa także powinny przeznaczyć pewną pulę pieniędzy na wykup najcenniejszych dla Krakowa terenów.
- W budżecie miasta nie ma pieniędzy na wykup tak drogich obszarów.
Plan dla Wzgórza św. Bronisławy był jednym z priorytetowych w mieście.
Teraz przygotowujemy drugi, który zapewni trwałą ochronę dla tego terenu - mówi Filip Szatanik z biura prasowego Urzędu Miasta.
Miasto chce także przystąpić do sporządzania dwóch kolejnych planów dla Woli Justowskiej, jej najstarszych części: w okolicy parku Decjusza, Kasztanowej, Modrzewiowej, aż do granicy Lasu Wolskiego.
- Mieszkańcy tych terenów obawiają się, że deweloperzy będą wykupywać stare domy, łączyć działki i budować na nich apartamentowce - mówi Magdalena Jaśkiewicz.
Brak planów oznacza możliwość budowania tylko na podstawie "wuzetek", co w konsekwencji prowadzi do chaotycznej zabudowy, powstawania wąskich dróg, na których nie mogą się minąć dwa samochody.
Bez planów powstają osiedla - koszmarki z blokami za blisko siebie, bez placów zabaw i terenów zielonych.
Być może właśnie tak będzie zabudowane w przyszłości Wzgórze św. Bronisławy, jeśli powstaną tu budynki tylko w oparciu "wuzetek".
- To byłaby katastrofa, bo oba te miejsca są symboliczne dla Polaków - uważa Mikołaj Kornecki.
Komitet chce doprowadzić teraz do tego, aby był stroną przy wydawaniu "wuzetek" w takich obszarach jak Wzgórze św. Bronisławy.
- Chcemy mieć na to wpływ, bo te tereny nie mogą paść ofiarą czyichś interesów - uważa Mikołaj Kornecki.
Tekst:
Agnieszka Maj
Źródło: ''Dziennik Polski'' z dnia 29 września
2009 r.