Więcej niż rekonstrukcja
Brązowe kurtki, niebieskie spodnie z lampasami, czarno - złote czaka z kitami i cesarskim orłem - tak prezentują się członkowie Tradycyjnego Oddziału c.k. Regimentu Artylerii Fortecznej nr 2 barona Edwarda von Beschi - Twierdza Kraków.
Dziś, po ponad 90 latach od końca monarchii, austro - węgierskie mundury znów można zobaczyć na ulicach Krakowa.
W tym roku oddział obchodzi 15 rocznicę istnienia.
Oddział powstał we wrześniu 1996 r. i jest jednym z najstarszych oddziałów historycznych w Polsce.
- Rok wcześniej obchodzona była uroczyście 85. rocznica bitwy pod Gorlicami.
Do Polski zjechały wtedy grupy historyczne z całej Europy, m. in. Czech, Austrii i Węgier, odtwarzające jednostki c.k. armii.
To była dla nas swoista inspiracja i wzór.
Po roku grupa młodych ludzi z Krakowa złożyła wniosek o zarejestrowanie odpowiedniego stowarzyszenia - opowiada Przemysław Jaskółowski, jeden z założycieli oddziału, dziś jego dowódca i prezes stowarzyszenia.
Inicjatorzy chcieli nawiązać do jednostki związanej z Krakowem, mającej tradycje austro - węgierskie, ale i polskie.
Wybór padł na Regiment Artylerii Fortecznej nr 2. barona Edwarda von Beschi.
- Regiment ten powstał w 1891 r.
W 1917 r. przekształcił się w 2. Pułk Artylerii Ciężkiej, który w 1918 r. stał się zalążkiem polskiej jednostki.
31 października 1918 r. polscy żołnierze przejęli bowiem koszary i sprzęt pułku i zadeklarowali przejście do Wojska Polskiego.
Już jako 5. Pułk Artlerii Ciężkiej związany był z Krakowem aż do 1939 r. - wyjaśnia prezes.
Prawdziwa zmiana warty
Pierwszym oficjalnym wystąpieniem oddziału był udział w obchodach rocznicy oswobodzenia Krakowa z rąk zaborcy 31 października 1996 r.
- Zwróciliśmy się do urzędu miasta z propozycją dokonania prawdziwej zmiany warty na Rynku Głównym, tak jak to było w 1918 r.
O ile bowiem na początku lat 90. rada miasta podjęła uchwałę o dokonywaniu takiej zmiany na pamiątkę wydarzeń z 1918 r., to zmiany de facto nie było.
Po prostu strażnicy miejscy zajmowali miejsca pod wieżą ratuszową i tyle.
Nasza propozycja została zaakceptowana i w październiku 1996 r. na Rynku Głównym w Krakowie po raz pierwszy od 78 lat pojawili się żołnierze w austriackich mundurach - wyjaśnia dowódca.
Członkowie oddziału trzymający wartę pod ratuszem zostali zmienieni przez krakowskich strażników miejskich.
Karabiny Manlicher wypożyczyło Muzeum Historyczne Miasta Krakowa.
W październikowej zmianie warty oddział uczestniczył przez wiele lat, aż do 2003 r., kiedy został zastąpiony przez inną krakowską grupę historyczną - c.k. 13. Pułk Piechoty "Dzieci Krakowskich".
Inna impreza, w którą zaangażowany był oddział to odbywające się w Krakowie Europejskie Spotkania Historycznych Oddziałów Wojskowych.
Jak podkreśla komendant Jaskółowski spotkania były jednym z pierwszych tego typu przedsięwzięć w Polsce, a on był ich pomysłodawcą i organizatorem.
Pierwsze odbyło się w 1997 r.
Na Rynku Głównym w Krakowie stanął obóz napoleoński, do miasta zjechały oddziały historyczne m. in. z Czech, Austrii i Węgier oraz wszystkie grupy polskie, których było wtedy aż trzy.
Spotkania miały trzy edycje, ostatnia odbyła się w 1999 r.
Wystrzały w forcie
W kalendarzu regimentu dwie daty mają szczególne znaczenie: 31 października, czyli koniec zaborczej władzy z Krakowie, oraz 6 grudnia, czyli święto pułku.
Każdego roku 6 grudnia odbywa się wewnętrzna uroczystość, w której biorą udział wszyscy członkowie.
Data wybrana została nieprzypadkowo i związana jest z wydarzeniami obrony Twierdzy Kraków w 1914 r., w których uczestniczył regiment.
Przez kilka lat grudniowe spotkania odbywały się na krakowskim Wzgórzu Lasoty, później zaś w Forcie Marszowiec.
Gwoździem programu była zawsze tzw. celebracja ognia artyleryjskiego polegająca na oddawaniu strzałów z pułkowych dział - w odpowiedniej kolejności lub salwami.
Działo w bagażniku
No właśnie - działa.
Czymże byłby oddział artylerii bez artylerii?
Otóż krakowianie dysponują także artylerią.
Na specjalne okazje oddział występuje z repliką działa wz. 1863 oraz repliką miotacza min wz. 1916.
Działo zostało wykonane w 1998 r. jednym z miejscowych warsztatów ślusarskich według rysunków technicznych przygotowanych przez Przemysława Jaskółowskiego, skądinąd inżyniera materiałowego po AGH.
Wymiary sprzętu zostały nieco pomniejszone, po to tylko, by rozłożone na części działo mieściło się w bagażniku samochodu osobowego.
Elementy metalowe zostały wytoczone ze stali wysokiej jakości.
Działo nie jest identyczne z prawdziwym, zostało bowiem pozbawione elementów bojowych.
Z kolei umieszczony na płaskiej podstawie miotacz min zaopatrzony został w trzy oporopowrotnki, dzięki którym przy "wystrzale" lufa cofa się jak w prawdziwej broni.
Obydwie atrapy ładowane są od przodu kapiszonami do pistoletów dla dzieci, a następnie odpalane za pomocą sznura.
Efekt hukowo - wizualny jest jak prawdziwy.
Oprócz wspomnianych dział oddział posiada też 6 - funtowe działo rakietowe wz. 1864 oraz replikę 80 - mm armaty wz. 1905/08.
- To jedyna taka kopia w Europie.
Austro - Węgierska armia używała jej jako armaty polowej, ale też fortecznej, na specjalnie przygotowanych łożach kazamatowych - wyjaśnia Przemysław Jaskółowski.
Wykonana z metalu, drewna i kompozytu armata również pozbawiona jest cech bojowych.
Daje się szybko rozłożyć na części i zapakować do samochodu.
W przyszłości Przemysław Jaskółowski planuje budowę repliki moździerza Wz. 1898 kalibru 24 cm produkowanego w zakładach Skody.
Moździerz, którego plany techniczne są już w posiadaniu szefa Oddziału, powstanie w skali 1:1 i zostanie zbudowany z elementów polimerowych i stalowych.
- Będziemy chcieli zmniejszyć jego oryginalną 6,5 - tonową wagę, bo to trochę zbyt dużo jak na nasze możliwości transportowe - wyjaśnia Jaskółowski.
No właśnie, transport - prócz moździerza krakowscy pasjonaci będą chcieli także zbudować ciągnik artyleryjski do niego.
Będzie wzorowany na ciągniku Skody, jaki w 1908 r. zastosowano w armii austro - węgierskiej do przewożenia dział.
Plan przewiduje, by do jego stworzenia wykorzystać istniejące elementy jakiegoś pojazdu (np. podstawę traktora), co pozwoli na zmniejszenie kosztów przedsięwzięcia.
Nie tylko zabawa
To tylko niektóre przedsięwzięcia Oddziału.
Komendant Jaskółowski jest niestrudzony w wymyślaniu kolejnych idei i - co ważniejsze - ich realizacji.
To dzięki niemu do Krakowa trafiły relikwie ostatniego cesarza Austro - Węgier bł. Karola Habsburga.
To z jego inicjatywy w nowohuckim Forcie Krzesławice powstać ma ekspozycja na temat Twierdzy Kraków.
To dzięki niemu w tym właśnie Forcie co roku odbywają się historyczne inscenizacje obrony Lwowa w 1918 r. i bitwy o Kraków w 1914.
Na koniec najważniejsze: - Jesteśmy oddziałem tradycyjnym, a nie grupą rekonstrukcyjną.
Rekonstrukcja to odtwarzanie czegoś i na tym koniec.
Natomiast oddział tradycyjny to podtrzymywanie wszelakich tradycji odtwarzanej jednostki.
Rekonstrukcja jest tutaj jedynie częścią większej całości.
Nasza działalność ma na celu nie tylko zapewnienie dobrej zabawy naszym członkom.
Chcemy też kształtować charaktery i przekazywać wiedzę.
Nie chcemy, by była ona pusta, pozbawiona elementu tradycji - podkreśla komendant.
Opisy do załączników:
1 - Na specjalne okazje oddział występuje z repliką działa wz. 1863 oraz repliką miotacza min wz. 1916
Tekst:
Paweł Stachnik
Zdjęcie: Paweł Stachnik
Źródło: ''Dziennik Polski'' z dnia 5 listopada
2011 r.