400 tys. zł zarosło trawą w obozie Płaszów
Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu ogłosił kolejny już przetarg na porządkowanie dawnego nazistowskiego obozu koncentracyjnego w Płaszowie.
Wykonawca ma wycinać krzewy i drzewa, utwardzać alejki i plac apelowy, a także usuwać chwasty.
Problem w tym, że ubiegłorocznych prac prawie już nie widać.
Wysypany żwir na alejkach porasta wysoka trawa i bujnymi chwastami.
To samo dzieje się na placu apelowym.
- Miasto wyrzuca w błoto publiczne pieniądze na te prace.
Przecież one nie mają sensu.
Wykonawca wysypał żwir na alejkach, ale nawet nie zebrał wcześniej darni - denerwuje się Beata Cichy, nasza Czytelniczka.
Na prace porządkowe na terenie obozu Narodowy Fundusz Rewaloryzacji Zabytków Krakowa dał ponad 425 tys. zł.
Maciej Wilamowski, dyrektor Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa (dysponenta funduszu), widział, jak wygląda obóz, i zapewnia, że prace mają sens, trzeba je tylko kontynuować.
- Jesteśmy przed drugim etapem prac - stwierdza.
- Żwir na placu apelowym, który widzimy obecniem to dopiero podbudowa.
Na to zostanie położona agrowłóknina i wysypana docelowa warstwa żwiru.
Będą też zrobione odwodnienia odprowadzające wody powierzchniowe.
Dyrektor przypomina, że teren dawnego obozu to wielkie cmentarzysko.
Na całym obszarze rozsypano 17 wozów z prochami ofiar.
Na tym obszarze obowiązuje zakaz kopania.
Wynika on z tzw. prawa halachicznego (to zasady wyznania mojżeszowego, które zabraniają naruszania mogił).
Dlatego wykonawcy pierwszego etapu prac nie wolno było zdejmować darni.
- Osobną sprawą jest zapewnienie temu obszarowi stałej wycinki zieleni.
To duży problem, gdyż teren jest ogromny (ponad 80 ha).
W budżecie miasta nie ma na to środków - zauważa dyrektor.
Mówi też, że są prowadzone rozmowy z Urzędem Wojewódzkim, który sprawuje nadzór nad tego typu miejscami pamięci na podstawie przepisów o miejscach pamięci walk i męczeństwa.
Być może w ich trakcie pojawi się rozwiązanie problemu.
Dyrektor Joanna Florkiewicz - Kamieniarczyk z Wydziału Rewaloryzacji Zabytków Krakowa i Dziedzictwa Narodowego UW przyznaje, że jest już po rozmowie z dyrektorem ZIKiT.
Wspólnie zastanawiają się, jak objąć teren obozu ochroną.
- To sprawa bardzo skomplikowana, ale coś zrobimy - zapewnia.
- Zanim utworzona zostanie jednostka, która będzie gospodarzem terenu i będzie się nim opiekować, trzeba stworzyć system bieżącego utrzymania.
- Mało widać prace zeszłoroczne, bo trawa zarasta - przyznaje dyrektor.
- Po zakończeniu tego etapu prac efekt będzie widoczny.
Postaramy się, aby był także trwały.
Dyrektor ZIKiT zapowiedział, że wystąpi do miasta o utworzenie osobnego budżetu na utrzymanie zieleni Płaszowa.
Są też plany, aby w opiekę nad Płaszowem zaangażować na stałe, nieodpłatnie więźniów.
Z ich pomocy na terenie obozu korzystał już Tadeusz Jakubowicz, prezes krakowskiej gminy żydowskiej.
- Bardzo dużo nam pomogli, jestem z ich pracy bardzo zadowolony - przyznał Tadeusz Jakubowicz.
Opisy do załączników:
1 - Tak dziś wyglądają ścieżki i aleja główna w dawnym obozie.
Odwiedzającym trudno uwierzyć, że wykonano je rok temu
Tekst:
Anna Agaciak
Zdjęcie: Anna Kaczmarz
Źródło: ''Dziennik Polski'' z dnia 29 sierpnia
2013 r.