Chaos... w planach
Wojewoda systematycznie zaskarża
miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego
przygotowywane i uchwalane przez władze
Krakowa.
Twierdzi, że działa w interesie miasta.
W efekcie czeka nas jednak - najprawdopodobniej
- chaos.
Pół biedy, gdyby był to tylko chaos planistyczny.
Może to jednak być również chaos w zabudowie.
I to na terenach, które powinny być dla
inwestorów ''nietykalne''.
29 maja Wojewódzki Sąd Administracyjny stwierdził
nieważność miejscowego planu zagospodarowania
przestrzennego ''Wzgórza św. Bronisławy''.
Kilka tygodni póżniej na wokandę trafił
plan Fortu Skała.
Ważą się losy planu otoczenia Lasu Wolskiego.
Są to wszystko ''zielone płuca miasta''
- obszary, które powinny znależć się pod
szczególną ochroną, w większości niebudowlane,
a ewentualna zabudowa powinna zostać obwarowana
bardzo ścisłymi wytycznymi.
Równocześnie są to jednak najbardziej atrakcyjne
tereny budowlane w Krakowie.
Kto nie chciałby mieszkać pod lasem, w otoczeniu
zieleni, na wzniesieniu z przepięknym widokiem
na Kraków?
Nie ma się więc co dziwić, że gdy 3 lata
temu straciły ważność wszystkie miejscowe
plany, inwestorzy zarzucili Wydział Architektury
i Urbanistyki Urzędu Miasta Krakowa wnioskami
o wydanie decyzji o warunkach zabudowy.
Mieli do tego prawo, a urząd, również zgodnie
z prawem, musiał te wnioski rozpatrzyć.
I w wielu wypadkach wydawał decyzje zezwalające
na zabudowę, ponieważ nie mógł postąpić
inaczej.
Jedynym obowiązującym prawem było Prawo
budowlane i zasada dobrego sąsiedztwa, i
nie było podstaw, aby pozwoleń budowlanych
nie wydawać.
A plany, czyli prawo miejscowe, które kategorycznie
zakazywało zabudowy, właśnie zlikwidowano.
- Aby ochronić te jedne z najcenniejszych
w Krakowie terenów zielonych przystąpiliśmy
w pierwszej kolejności do sporządzania nowych
planów m. in. właśnie w tej okolicy - wyjaśnia
Magdalena Jaśkiewicz, dyrektor Biura Planowania
Przestrzennego.
- Obserwujemy tutaj ogromny nacisk inwestycyjny.
Najwięcej wniosków o decyzje o warunki zagospodarowania
terenu dotyczy rejonów, które powinny pozostać
pod ochroną.
Część terenów udało się uchronić, ponieważ
urząd ma prawo zablokować procedowanie decyzji
o warunkach zabudowy do czasu uchwalenia
planu.
Część inwestorów zdążyła się jednak wybudować.
Doskonałym przykładem jest chociażby sławny
już dom przy ul. Orlej - tuż u podnóża klasztoru
na Bielanach, pośrodku terenu, na którym
wg miejscowego planu obowiązywał całkowity
zakaz zabudowy.
Dlaczego wojewodzie nie spodobały się plany?
Urząd Wojewódzki zaskarżył plan ''Wzgórza
św. Bronisławy'' już po uchwaleniu w lipcu
ub. roku przez Radę Miasta.
- Jest on niezgodny z prawem - uważa Mirosław
Chrapusta, szef Wydziału Prawnego i Nadzoru
Urzędu Wojewódzkiego.
- Funkcje pewnych obszarów nie zostały jasno
określone.
Użyto zapisu ZO - ''zieleń otwarta'', który
jest niejednoznaczny i jest to wymieszanie
funkcji.
Z planu wynika, że mogą to być zarówno tereny
rolne, jak i leśne, jak i ''zieleń o charakterze
parkowym''.
Nie napisano jednak jasno, jaką część terenu
oznaczonego jako ZO zajmują np. tereny rolne.
Czyli mogą zajmować np. tylko 1 proc., a
pozostała część to będzie ''zieleń o charakterze
parkowym''.
Jak tłumaczy Mirosław Chrapusta, jeżeli
teren określony jest jako rolny albo leśny,
aby go zagospodarować w inny sposób, konieczna
jest zgoda marszałka województwa lub ministra.
- W planie natomiast te grunty już zostały
w pewien sposób odrolnione - twierdzi.
- Wystarczy kolejna zmiana planu i można
je swobodnie kwalifikować inaczej.
To może stanowić furtkę dla działań komercyjnych
w przyszłości.
Jest to też niebezpieczny precedens - jeżeli
teraz dopuścimy takie rozwiązanie, zacznie
ono funkcjonować w innych planach.
Identyczne zarzuty sformułowane są w odniesieniu
do planu Fortu Skała.
Zdaniem Magdaleny Jaśkiewicz, dyrektor Biura
Planowania Przestrzennego, zarzuty te ocierają
się o granice absurdu.
- To czysta demagogia - tak argumenty wojewody
ocenia dyrektor Jaśkiewicz.
- Nasze plany zakładają ochronę, i te tereny
są objęte absolutnym zakazem zabudowy.
To dziwaczne postępowanie, ponieważ plan
był wcześniej uzgadniany z wojewodą.
Swojej pracy broni Maria Kaczorowska, autorka
planu.
Jak tłumaczy, określenie ''zieleń otwarta''
nie jest w urbanistyce niczym nowym i jest
stosowane na całym świecie.
- Nie można w tym rejonie jednoznacznie
określić ostatecznego przeznaczenia terenu
- wyjaśnia.
- Przyroda ulega nieustannym przemianom.
Łąka, jeżeli nie jest koszona, porasta samosiejkami
i powstaje zagajnik.
W większości są to tereny prywatne i prawo
nie zezwala na określenie, czy właściciel
ma kosić działkę, czy nie, czy posadzi tam
kwiaty, czy też np. jabłonie.
Dlatego nie można było bardziej sprecyzować
oznaczeń.
Celem nadrzędnym było jednak pozostawienie
otwartego terenu zielonego, chronionego
przed zabudową.
Kilka lat temu na niższej części Wesołej
Polany, czyli na działkach mieszczących
się u zbiegu al. Kasztanowej i Panieńskich
Skał, firma Invest - Akord z Tych chciała
wybudować albo kilka domków jednorodzinnych
albo wielorodzinne bloczki (starano się
o 2 decyzje o warunkach zabudowy).
Pomysły zabudowy spowodowały ostre protesty
mieszkańców, w których imieniu wystąpił
Obywatelski Komitet Ratowania Krakowa, który
postanowił wykupić od inwestora sporne działki
i przekazać je na rzecz miasta jako tereny
zielone.
Transakcja ma zostać sfinalizowana po wakacjach,
a obecnie trwa bardzo intensywna akcja zbiórki
pieniędzy na ten cel.
- Unieważnienie planu Wzgórza bł. Bronisławy
jest dla Wesołej Polany bardzo niekorzystne
- podkreśla Mikołaj Kornecki, przewodniczący
komitetu.
- Może się okazać, że wykupimy dół Polany,
a góra zostanie zabudowana.
Myślę jednak, że to czarny scenariusz.
Władze miasta planują wystąpienie o kasację
tego wyroku.
Prosiliśmy pana prezydenta, aby włączył
do tej sprawy najlepszych prawników.
A my musimy walczyć i blokować próby zabudowy
Polany.
Mikołaj Kornecki w tym planistycznym zamieszaniu
dopatruje się politycznej gry.
- Nie tylko plany ochronne, ale wszystkie
plany wydają się zagrożone przez wojewodę
- twierdzi.
- Odnosi się wrażenie, iż chodzi o wykazanie,
że prezydent i jego służby są niekompetentne
i żle pracują.
W ten sposób można obalić plany w całym
województwie.
Wojewoda powinien współpracować z gminami
i ewentualnie je pouczyć, a nie obalać wieloletnią
pracę.
Podobnie myślą niektórzy radni, traktując
zaskarżanie przez wojewodę planów jako element
przedwyborczej walki, albo uleganie naciskom
lobby inwestorów.
- Komuś bardzo musiało zależeć na unieważnieniu
planu dla Wzgórza bł. Bronisławy.
Jeśli dostaniemy wykaz ''wuzetek'' z nazwiskami
inwestorów i właścicieli, którzy chcieli
się tam wybudować, być może dowiemy się
- komu - stwierdził radny Marek Grochal
na posiedzeniu Komisji Planowania Przestrzennego
i Ochrony Środowiska Rady Miasta.
Radni poprosili o wykaz ''wuzetek'', wydanych
ostatnio dla działek objętych planem dla
Wzgórza bł. Bronisławy.
Mirosław Chrapusta, dyrektor Wydziału Prawnego
i Nadzoru Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego,
jest oburzony taką interpretacją: - Jestem
powołany do tego, aby badać uchwały pod
względem zgodności z prawem i będę to robił
bez względu na to, czy się to komuś podoba
czy nie.
A mówienie o tym, że to walka polityczna
to czysta demagogia.
Wiesław Misztal, wiceprzewodniczący Rady
Miasta, uważa, że w tym sporze rację mają
służby wojewody: - Tu nie ma mowy o jakimś
spisku, albo o grze przedwyborczej.
Planowanie przestrzenne w gminie jest prowadzone
niefrasobliwie.
Ja sam wielokrotnie zwracałem uwagę na to,
że przygotowuje się plany nie stosując się
do Ustawy o zagospodarowaniu przestrzennym.
Poza tym nie tylko wojewoda unieważnia plany,
zaskarżają je także właściciele działek,
a sąd przyznaje im często rację.
Takich orzeczeń jest mnóstwo.
Planami zagospodarowania objętych jest tylko
kilka procent Krakowa.
W praktyce oznacza to, że na pozostałych
działkach można wybudować się na podstawie
decyzji o warunkach zabudowy.
Ich wydanie zajmuje jednak Wydziałowi Architektury
i Urbanistyki Urzędu Miasta w skrajnych
przypadkach nawet kilka lat.
Gdyby plany były gotowe można by postawić
dom tylko na podstawie pozwolenia na budowę,
które powinno być sporządzone w ciągu 65
dni.
Konsekwencją braku planu jest także powstawanie
osiedli - koszmarków, z za wąskimi drogami,
bez placów zabaw i terenów zielonych, gdzie
- jak to określił jeden z radnych - ''sąsiad
zagląda przez okno sąsiadowi do talerza''.
W tej kadencji planowanie przestrzenne miało
ruszyć z kopyta, przeznaczono na ten cel
więcej pieniędzy, utworzone zostało Biuro
Planowania Przestrzennego, w którym znacznie
wzrosło zatrudnienie.
- Wydajemy na ten cel mnóstwo pieniędzy.
Przygotowanie planu trwa średnio 2 lata.
Jeśli jednak robi się to w błędny sposób,
to marnowane są pieniądze podatników i wysiłek
urzędników - uważa radny Wiesław Misztal.
Urzędnicy miejscy chcą za wszelką cenę ratować
tereny z unieważnionym planem przed zabudową.
Zamierzają skorzystać z pomysłu Dzielnicy
VII i utworzyć Zwierzyniecki Park Kulturowy.
Gdyby powstał, to na tym terenie zablokowane
zostałyby wszystkie inwestycje.
Nie można byłoby nawet przeprowadzać remontów,
aż do czasu uchwalenia nowego planu zagospodarowania.
Zwierzyniecki Park Kulturowy ma obejmować
Las Wolski i jego otoczenie, okolice Fortu
Olszanica, Fortu Skała, Strzelnicy, część
Salwatora, Fort Krępak, Glinnik, klasztor
Kamedułów, okolice kopca Piłsudskiego, kopca
Kościuszki, Wesołą Polanę.
Urząd Miasta już przygotował uchwałę w tej
sprawie.
- Wiążemy bardzo duże nadzieje z utworzeniem
parku - mówi Mikołaj Kornecki.
- Wstrzyma on zabudowę i tym samym uratuje
Wesołą Polanę, o którą tak walczymy.
To nie jest prawda, że park zablokuje całkowicie
inwestycje, ponieważ w 98 proc. dotyczy
terenów niebudowlanych.
Nie będzie więc uszczerbu dla właścicieli.
Zdaniem Mirosława Chrapusty Park Zwierzyniecki
nie jest jednak dobrym rozwiązaniem.
Jego zdaniem uchroni on tylko przed nowymi
inwestycjami, natomiast te, które mają już
wydane warunki zabudowy, będą mogły powstać.
Przez krótki okres, kiedy dla Wzgórza bł.
Bronisławy obowiązywał plan, ''wuzetki''
straciły ważność.
Teraz jednak, kiedy plan został unieważniony,
inwestorzy mogą składać wnioski o ich przywrócenie.
W ciągu kilku miesięcy otrzymają pozwolenie
na budowę i utworzenie parku kulturowego
tego nie zablokuje.
Według Mirosława Chrapusty lepsze jest inne
rozwiązanie; szybkie poprawienie unieważnionego
planu dla Wzgórza bł. Bronisławy oraz planu
dla otoczenia Lasu Wolskiego, który także
ma błędy i wojewoda przygotowuje na niego
skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
- Jeśli urzędnicy poprawią plan według naszych
wskazówek, może wstrzymać się z jego zaskarżeniem
- mówi dyr. Chrapusta.
Władze miasta rozważają zwrócenie się do
Naczelnego Sądu Administracyjnego w sprawie
planu ''Wzgórza św. Bronisławy''.
Rozprawę dotyczącą planu Fortu Skała na
razie odroczono ze względów formalnych,
ale w niedługim czasie się odbędzie.
W przyszłym tygodniu przedstawiciele Małopolskiego
Urzędu Wojewódzkiego mają spotkać się z
prezydium Rady Miasta.
Chcą przekonać radnych, że powinni zgodzić
się na przystąpienie do sporządzania zmian
w planach.
Szansa na to, że radni ten pomysł zaakceptują
jest spora, tym bardziej że nie byli zachwyceni
koncepcją Zwierzynieckiego Parku Kulturowego
przedstawioną ostatnio przez urzędników.
Narzekali, że obejmuje zbyt duży teren,
że zablokuje nawet remonty ulic i pokrzyżuje
plany właścicieli szykujących się do remontów
domów.
Nawet gdyby RM na najbliższej sesji - 5
lipca - zgodziła się na utworzenie parku,
to przepisy weszłyby w życie na początku
września.
Dopiero jednak od początku grudnia zawieszone
byłoby rozpatrywanie ''wuzetek'', ponieważ
uchwała musi się przez 3 miesiące uprawomocnić.
Przez ten czas teoretycznie inwestorzy i
tak mogliby zdobyć zgodę na wybudowanie.
- Wszystko teraz zależy od ambicji urzędników
miejskich.
Jeśli przyznają się do błędu i zgodzą się
na rozwiązanie wojewody, jest szansa na
uratowanie planów - powiedział radny Misztal.
CHCEMY RATOWAĆ, NIE SKARŻYĆ: Rozmowa z Mirosławem Chrapustą, dyrektorem
Wydziału Prawnego i Nadzoru Małopolskiego
Urzędu Wojewódzkiego
- Wojewódzki Sąd Administracyjny
unieważnił niedawno plan dla ''Wzgórza św.
Bronisławy''.
Ilu planom grozi jeszcze uchylenie?
- W WSA odbędzie się rozprawa w sprawie
rozpatrzenia zarzutów do planu Fort Skała,
chodzi o podobne błędy jak w przypadku ''Wzgórza
św. Bronisławy''.
Zamierzamy złożyć skargę na plan dla Balic,
przygotowujemy się także do zaskarżenia
planu Opatkowice Wschód oraz otoczenia Lasu
Wolskiego.
- W przypadku wszystkich tych planów
błędy się powtarzają?
- Jeżeli chodzi o Fort Skała to przemieszano
funkcje terenów: rolne z zielenią o charakterze
parkowym i różnymi formami zieleni niskiej.
W planie dla ''Wzgórza św. Bronisławy''
pojawił się błąd dodatkowy: nie narysowano
i nie opisano lasów.
W planie dla Opatkowic popełniono błąd polegający
na tym, że na terenach rolnych dopuszczono
budowę urządzeń rekreacji i sportu z obiektami
usług komercyjnych, co oznacza, że w tym
obszarze można wybudować restaurację, parking
i szalety.
Jest to więc twórczy rozwój pomysłu urbanistycznego,
naszym zdaniem niewłaściwego, polegającego
na tym, że na terenach rolnych dopuszcza
się zabudowę.
Ale taki sposób myślenia może doprowadzić
do koncepcji, że w ogóle nie trzeba już
robić planów, tylko napisać, że w tym obszarze
może być kościół, a w tym cmentarz, ale
nawet nie trzeba tego rysować.
W planie dla Balic zauważyliśmy jeszcze
jedną rzecz, która budzi naszą wątpliwość:
przeznaczenie obszaru pod hipermarket, choć
w studium zagospodarowania przestrzennego
nie ma w tym miejscu lokalizacji hipermarketu.
To jest jednak tylko wątpliwość, a nie bardzo
poważny błąd.
- Urzędnicy miejscy jednak nie rozumieją,
skąd takie zarzuty.
Tłumaczą, że nie narysowali w planie
strefy ochronnej wokół cmentarza czy autostrady,
ponieważ wyznaczają ją inne przepisy, ustawowe.
- W planie należy wyznaczyć cmentarz, jego
granicę, a także granice strefy ochronnej.
Po to jest plan, aby to pokazać.
Plan to poważna sprawa.
Jeśli ktoś chce kupić działkę, aby na niej
wybudować dom, to na planie może sobie sprawdzić,
czy w ogóle może tam coś postawić, i co
będzie miał w sąsiedztwie.
Jeśli nie została wyznaczona w planie strefa
ochronna cmentarza, to ktoś może kupić działkę
przy cmentarzu, a potem okaże się, że nie
dostanie pozwolenia na budowę.
- Urzędnicy bronią się, że plany
przygotowywane są od kilku lat według tej
samej koncepcji.
Nagle jednak pod koniec kadencji,
przed wyborami, kilka z nich ma zostać uchylonych.
- Dokonaliśmy przeglądu wszystkich uchwalonych
ostatnio przez Radę Miasta Krakowa planów
i nie dopatrzyliśmy się podobnych błędów.
Nie było w nich mowy o lokowaniu komercji
na terenach rolnych, nie mieszano w nich
funkcji terenów.
Zarzuca się nam działanie na szkodę miasta,
ale prawda jest taka, że Wojewódzki Sąd
Administracyjny dopatrzył się jeszcze więcej
uchybień w planie dla ''Wzgórza św. Bronisławy''
niż my.
Nie chcemy unieważniać za wszelką cenę planów.
Zaskarżyliśmy niedawno w małej części poważny
plan w Niepołomicach, zaznaczając, że mamy
jeszcze wątpliwości, co do pozostałego obszaru.
Wojewódzki Sąd Administracyjny unieważnił
cały.
Pogląd, że niechętnie odnosimy się do pracy
urbanistów w Urzędzie Miasta nie jest prawdą.
Są rzeczy, które budziły nasze wątpliwości,
ale nie chcieliśmy ich zaskarżać.
Sądy administracyjne idą dalej niż my, wydając
orzeczenia ze skarg osób fizycznych.
Sąd zauważył kolejne uchybienia.
Jego zdaniem nie można przystąpić do sporządzania
planów, ani ich opracowywać w ważnych częściach,
kiedy jeszcze nie zostało uchwalone studium
zagospodarowania przestrzennego.
A w Krakowie było kilka takich sytuacji.
Następny błąd wytknięty przez sąd to zbyt
ogólnikowe uzasadnienie odrzucenia przez
miasto protestów i zarzutów właścicieli
działek, którzy chcieliby się wybudować,
a plan im to uniemożliwia.
Kilka krakowskich planów poległo z takiego
powodu.
- Czy Urząd Miasta konsultuje plany
w czasie ich powstawania z Urzędem Wojewódzkim?
- Są konsultowane wielokrotnie, ale nie
pod względem prawnym.
To są tylko uzgodnienia z punktu widzenia
ochrony przyrody, zadań rządowych itd.
Mój wydział na tym etapie w ogóle nie widzi
planów.
Urzędnicy mogą jednak z nami skonsultować
się, jeśli mają jakieś wątpliwości prawne.
Wiele gmin z tego korzysta, ale Kraków do
tej pory tego nie robił.
- Czy często uchylane są plany innych gmin?
- Oczywiście, w wielu przypadkach stwierdzana
jest ich nieważność i to w znacznie większej
części niż w Krakowie.
To są standardowe działania.
My robimy wszystko, co można, aby plan uratować.
Jeśli się nie da, chcemy ocalić największą
jego część, bo wiemy, ile kosztuje jego
przygotowanie, ile zabiera to czasu, i jak
ważne jest to dla społeczeństwa.
TWORZENIE PLANÓW DOSKONAŁYCH: Jak tego dokonać mówi Magdalena Jaśkiewicz,
dyrektor Biura Planowania Przestrzennego
- ''Demagogia'' i ''przewrotność''
- tak mówiła Pani o argumentach, które posłużyły
do zaskarżenia planów.
- Bo tak naprawdę sprawa rozbiła się o definicję
sformułowania ''zieleń o charakterze parkowym''.
Na ten temat można naprawdę wieść niekończące
się dyskusje, natomiast jeżeli takie określenie
nie odpowiada prawnikom, to można było uchylić
plan tylko w tym malutkim fragmencie, a
nie w całości.
Dlaczego tego nie zrobiono?
W tym miejscu przestaję cokolwiek rozumieć.
Albo, dlaczego wojewoda nie zrobił tego
w trybie rozstrzygnięcia nadzorczego?
Dlaczego nie zgłosił swoich zastrzeżeń wcześniej,
podczas uzgadniania planu?
- A może rozwiązaniem jest wprowadzenie
zmian w planach, jak sugeruje Urząd Wojewódzki?
- Niestety, to nie jest takie proste.
Szybkie poprawienie planu jest niemożliwe
- minie około 7 miesięcy zanim wejdzie w
życie i stanie się prawem miejscowym.
- Jak będzie teraz wyglądał Kraków
bez planów?
- Wojewoda, starając się wykazać luki i
niebezpieczeństwa, które czają się w planach,
wylał dziecko z kąpielą.
Otworzyliśmy drogę wszystkim tym, którzy
mieli wstrzymane ''wuzetki'' ze względu
na uchwalenie planu.
Zaraz po wyroku rozdzwoniły się telefony
u nas i w Wydziale Architektury i Urbanistyki
z pytaniami, czy teraz można się starać
o ''wuzetki'' i pozwolenia.
Inwestorzy nie śpią.
Są plany zabudowy całej Wesołej Polany.
Proszę też sobie przypomnieć dom przy ul.
Orlej - tak mogą wyglądać całe Bielany.
Zasada dobrego sąsiedztwa będzie napędzać
ten proces.
- Jaki więc cel może mieć, Pani zdaniem,
unieważnienie planów?
- Wojewoda chciałby, aby plany były jak
najbliższe doskonałości.
Obracamy się w świecie prawa i wszyscy zdajemy
sobie sprawę, że nasze prawo jest nieprecyzyjne,
niespójne, sprzeczne i stale się zmienia.
A my mamy stworzyć w jego obrębie prawo
doskonałe, co jest niemożliwe.
Słyszałam takie powiedzenie, że dążenie
do doskonałości jest gorsze niż faszyzm.
Powszechnie obowiązujące prawo nie spełnia
wymogów techniki legislacyjnej i w tej sytuacji
można podważać każdy zapis.
- Mogą to zacząć robić również deweloperzy.
- Tak, tym bardziej że stać ich na drogich
prawników.
A to niebezpieczny kierunek, bo dojdzie
do tego, że o kształcie miasta decydować
będą prawnicy, a nie urbaniści.
Wizja rozwoju Krakowa znajdzie się w rękach
inwestorów i ich adwokatów.
- Czy istnieje obawa, że w przyszłości podważone
mogą zostać również plany, które są obecnie
przygotowywane do uchwalenia?
Czy one również zawierają dyskusyjne
sformułowania?
- Myśląc w ten sposób, można uznać, że każdy
plan może zawierać dyskusyjne sformułowania.
Staramy się sytuację obserwować i cały czas
pracujemy.
Plany, które są przygotowywane, analizujemy
pod tym kątem, ale obawiam się, że nawet,
jeżeli wprowadzimy poprawki, opierając się
na obecnych zarzutach, to za pół roku mogą
pojawić się jakieś kolejne wątpliwości.
ŚWIĘTA CZY BŁOGOSŁAWIONA?: Czy Bronisława, która jest patronką wzgórza,
na którym stoi kopiec Kościuszki, była świętą
czy też błogosławioną?
Norbertanka z XIII wieku w spisie mistyczek
figuruje jako błogosławiona.
Komitet Kopca Kościuszki podaje, że mogiła
usypana została na Wzgórzu bł. Bronisławy.
W Urzędzie Miasta powstał jednak plan dla
''Wzgórza Świętej Bronisławy''.
Czy więc ta nazwa jest tylko błędem, który
się upowszechnił, czy też plan powstał dla
miejsca, którego w Krakowie nie ma?
Planu w zasadzie także już nie ma, więc
może nie ma żadnego problemu...
Opisy do załączników:
1 - Okolice Wzgórza bł.
Bronisławy to jeden z najbardziej atrakcyjnych
terenów
Tekst:
Agnieszka Maj, Joanna Sieradzka, (AM)
Zdjęcie: Anna Kaczmarz
Źródło: ''Dziennik Polski'' z dnia 2 lipca
2006 r.