Ogródki na terenie obozu
Mieszkańcy domów przy ul. Lecha w
Płaszowie urządzili swoje ogródki na wpisanym
do rejestru zabytków terenie byłego obozu
koncentracyjnego.
Za kilka miesięcy będą musieli je oddać.
Sporne działki należą do Skarbu Państwa,
w sumie mają powierzchnię kilku arów i znajdują
się pomiędzy ul. Lecha a domami jednorodzinnymi.
Właściciele 9 domów włączyli je do swoich
ogródków ok. 40 lat temu.
Teraz chcą je wykupić.
- To nie jest duży teren.
Mój dom stoi na działce o pow. ok. 6 arów,
tymczasem działka, na której mi zależy to
ok. 1 ara - mówi Sebastian Drozd, jeden
z mieszkańców.
Na sprzedaż nie zgodził się Jan Janczykowski,
wojewódzki konserwator zabytków.
Stwierdził, że ogródki naruszają historyczne
granice obozu koncentracyjnego, wpisanego
do rejestru zabytków.
Według niego taka sytuacja jest konsekwencją
braku planu zagospodarowania dla obozu ''Płaszów''.
Konserwator uznał, że zabytkowy teren byłego
obozu koncentracyjnego wymaga ochrony ze
względu na swój charakter i nie można dopuścić
do tego, aby w przyszłości został zainwestowany.
Na wykupienie działki nie zgadza się także
Urząd Miasta.
Zgodnie z przepisami bez przetargu można
sprzedać taką działkę tylko w wyjątkowych
przypadkach, m. in. jeśli jest to konieczne
do poprawienia warunków zagospodarowania
sąsiedniej nieruchomości.
Oprócz tego konieczna jest zgoda wojewody.
- W tym przypadku sprzedaż nie jest możliwa.
Po uchwaleniu planu zagospodarowania zwrócimy
się do wojewódzkiego konserwatora i Biura
Planowania Przestrzennego Urzędu Miasta
z pytaniem, czy można tę działkę wydzierżawić
mieszkańcom na trzy lata - mówi Maria Huk,
wicedyrektor Wydziału Skarbu Urzędu Miasta.
Jeśli mieszkańcy nie otrzymają zgody na
wykup lub wydzierżawienie będą musieli oddać
działki Skarbowi Państwa.
Już teraz właściciele posesji przy ul. Lecha
płacą za bezumowne korzystanie z terenu
należącego do Skarbu Państwa.
Urząd Miasta nałożył im opłatę za ostatnie
10 lat (na więcej nie pozwalają przepisy).
- Takich spraw, kiedy ktoś bezprawnie poszerzył
swoją nieruchomość, mamy mnóstwo.
Najczęściej informują nas o tym sąsiedzi.
Dowiadujemy się także przy okazji, np. kiedy
urzędnicy idą w teren ustalić coś innego,
albo gdy sami mieszkańcy zwrócą się do nas
o wykupienie działki - powiedziała Maria
Huk.
Mieszkańcy zwrócili się do radnych z prośbą
o pomoc w wykupieniu działek.
- W najbliższych dniach zamierzamy pojechać
tam i obejrzeć te działki - mówi radny Grzegorz
Stawowy, przewodniczący Komisji Planowania
Przestrzennego i Ochrony Środowiska Urzędu
Miasta.
Projekt planu zagospodarowania ''Krzemionek'',
obejmujący także teren dawnego obozu ''Płaszów'',
będzie głosowany na najbliższej sesji.
Zgodnie z nim na terenie spornych działek
przewiduje się urządzenie zieleni przyobozowej.
Na razie radni nie zgłosili do planu żadnej
poprawki, która umożliwiałaby mieszkańcom
wykup lub wydzierżawienie działek.
SAMI SIĘ UJAWNILI: Zgubiła
nas uczciwość.
Gdybyśmy sami nie zwrócili się do Urzędu
Miasta o uregulowanie stanu prawnego, nikt
nie dowiedziałby się o tym, że zajęliśmy
część działki na nasze ogródki - mówi z
goryczą Sebastian Drozd, mieszkaniec ul.
Lecha.
Jak już pisaliśmy, mieszkańcy domów przy
ul. Lecha w Płaszowie powiększyli swoje
ogródki o działkę wpisaną do rejestru zabytków
i znajdującą się na terenie byłego obozu
koncentracyjnego.
W sumie zajęli kilka arów terenu należącego
do Skarbu Państwa.
Do powiększenia działek doszło 40 lat temu.
Kilka lat temu mieszkańcy sami zgłosili
się do Urzędu Miasta, ponieważ chcieli uregulować
stan prawny tych terenów.
Zamierzali je odkupić od gminy lub wydzierżawić.
Okazało się jednak, że nie jest to takie
proste, a gmina sprzeciwia się oddaniu tych
działek, ponieważ obawia się, że mogłyby
zostać w przyszłości zabudowane.
Mieszkańcy zwrócili się do radnych z prośbą
o pomoc.
- Obejrzeliśmy ten teren i analizujemy możliwość
wprowadzenia poprawki do projektu planu
zagospodarowania ''Krzemionki''.
To byłaby poprawka, która umożliwi pozostawienie
ogródków na tym terenie, a jednocześnie
zastrzeże, że nie można tam niczego wybudować.
Uznaliśmy, że fakt, iż istnieją tam ogródki,
w żaden sposób nie koliduje z koncepcją
zagospodarowania obozu ''Płaszów'' - mówi
radny Grzegorz Stawowy, przewodniczący Komisji
Planowania Przestrzennego i Ochrony Środowiska
Urzędu Miasta.
Plan zagospodarowania ''Krzemionki'' będzie
uchwalony na ostatniej sesji w kwietniu;
wtedy też radni będą głosować poprawki.
Mieszkańcy mówią, że nie zamierzają niczego
tam budować.
- Mój dom stoi na ok. 3-arowej działce,
która została powiększona o ok. 1 ar.
My dbamy o ten teren, regularnie sprzątamy
z niego śmieci i nie dopuszczamy do tego,
aby doszło do pożaru.
A - niestety - na Krzemionkach co roku wypala
się trawę - mówi Sebastian Drozd.
Tekst: (AM)
Źródło: ''Dziennik Polski'' z dnia 4 kwietnia 2007 r.