Będą dalej walczyć
Protest w sprawie konkursu na zagospodarowanie
dawnego obozu w Płaszowie został oddalony.
Jak już pisaliśmy, przed Wielkanocą ogłoszony
został konkurs na projekt koncepcji zagospodarowania
terenów dawnego Obozu ''Płaszów''.
Wygrała go grupa Proxima, czyli: Borysław
Czarakcziew, Sławomir Kogut oraz Mikołaj
Iwańczuk.
Zwycięską pracę oprotestowali architekci
ze studia Plan - Krzysztof i Piotr Bieniowie,
którzy również brali udział w konkursie.
Bieniowie zarzucili wygranej pracy, że nie
spełnia ona warunków konkursu i jako taka
nie powinna w ogóle być do niego dopuszczona.
Protestujący uważają również, że zrealizowanie
pomysłu grupy Proxima grozi profanacją rozrzuconych
na terenie obozu szczątków ofiar.
Jak czytamy w odpowiedzi sądu konkursowego
na protest, zwycięska praca spełniała wszystkie
wymagania.
''Praca wspiera inicjatywy upamiętniające
i konserwatorskie z uwzględnieniem konieczności
jak największego zachowania pierwotnego
wyglądu i autentyzmu terenu'' - twierdzą
sędziowie.
''Praca we właściwy sposób porządkuje teren
i dobrze oznakowuje, w tym również tereny
cmentarza, współczesnymi środkami wyrazu''.
Sędziowie zaznaczają, że w trakcie konkursu
powołano biegłych: Ryszarda Kotarbę z Instytutu
Pamięci Narodowej oraz Tadeusza Jakubowicza,
prezesa Gminy Żydowskiej w Krakowie, którzy
nie wnieśli zastrzeżeń.
W samym jury zasiadali natomiast m. in.
miejski konserwator zabytków Jerzy Zbiegień
oraz dyrektor Biura Planowania Przestrzennego
Magdalena Jaśkiewicz.
Sędziowie nie zgodzili się też z argumentem
ewentualnej profanacji cmentarza żydowskiego.
''Prochy zamordowanych zostały rozsypane
po całym obszarze obozu, który de facto
sam w sobie stał się jednym cmentarzem.
Ogrodzenie terenu rzadko rozstawionymi słupami
betonowymi, zdaniem sądu, we właściwy sposób
symbolizuje granice blisko 80 ha obszaru
obozu'' - twierdzą jurorzy.
Krzysztof Bień, którego brat w tym obozie
zginął, powiedział ''Dziennikowi Polskiemu'',
że zamierza skorzystać z każdej możliwości
odwołania się - ze skargą do sądu włącznie.
- Młode pokolenie architektów uważa chyba,
że historia nie ma wartości - stwierdził.
- Będziemy się odwoływać, bo liczymy na
to, że jakieś opanowanie wreszcie nastąpi.
Tekst:
(SIE)
Źródło: ''Dziennik Polski'' z dnia 17 kwietnia
2007 r.