Sprawa Fortu 50a Lasówka czyli moje wejście
Tajemnica
Fortu
Pamiętający
czasy austriackiego zaboru Fort przy ul.
Golikówka w Płaszowie to dziś nędzna, zarośnięta
bujnymi chaszczami rudera.
Okazuje się jednak, że gęste zarośla skrywają
nie tylko pozostałości cesarsko - królewskich
umocnień.
- W krzakach niedaleko Fortu ukryte są tony
przeterminowanej farby do włosów
- twierdzi Adam Kurelewicz, który podczas
spaceru natknął się na zamaskowane wysypisko
chemikaliów.
Żeby dostać się do zdewastowanego Fortu,
trzeba pokonać drogę zarośniętą sięgającymi
kolan chwastami.
- Mimo to lubię tędy spacerować - mówi Adam
Kurelewicz.
- Tak tu spokojnie...
Jeszcze kilka lat temu taka przechadzka
byłaby niemożliwa.
Płaszowski Fort zajmowały bowiem Przemysłowe
Zakłady Chemii Gospodarczej Barwa.
- Farby, które przez przypadek znalazłem
w krzakach, z pewnością stanowią pozostałość
po tych zakładach - twierdzi pan Adam.
- Świadczą o tym firmowe nadruki na niektórych
tubkach.
Są bardzo stare.
Zdecydowałem się natychmiast ujawnić znalezisko,
ponieważ w okolicy często bawią się dzieci.
O wypadek więc nie trudno.
Trzeba coś zrobić, zanim dojdzie do tragedii.
Wiadomo jednak, że były użytkownik budynku
nie kiwnie palcem w sprawie utylizacji chemikaliów.
- Z Fortu przy ul. Golikówka wyprowadziliśmy
się w maju 1992 r. - mówi Stanisław Brożyna,
prezes Barwy.
- Budynek przekazaliśmy PGM Podgórze, od
którego dzierżawiliśmy go z całym okolicznym
terenem.
Nigdy nie było do nas najmniejszych zastrzeżeń.
Ręczę, że w czasie przeprowadzki nie powstało
tam żadne dzikie składowisko chemikaliów.
Poza tym nie pamiętam, żebyśmy produkowali
farby do włosów, a jestem prezesem firmy
od kilkunastu lat.
Być może wytwarzano je w latach 60.
W każdym razie mam czyste sumienie.
Oddałem czysty teren.
Reszta to nie mój problem.
Niech się zajmie nim aktualny zarządca.
Mimo usilnych starań, nie udało nam się
wczoraj ustalić aktualnego zarządcy Fortu
przy Golikówce.
Do sprawy wrócimy.
Istnieje bowiem prawdopodobieństwo, że farby
do włosów są składowane w płaszowskich zaroślach
od kilkudziesięciu lat, a wtedy raczej nikt
nie słyszał o produktach przyjaznych dla
środowiska.
Tekst: (K.P.)
Źródło: ''Gazeta Krakowska'' z dnia 18 sierpnia
1999 r.
Ziemia niczyja
O tym, że spośród setek krakowskich zabytków
tylko nieliczne mają szansę zostać gruntownie
odnowione, właściwie wszyscy wiedzą.
Trudno jednak nie protestować, widząc w
jakim stanie znajduje się większość z nich.
Jeszcze trudniej, gdy stare mury służą jako
wysypisko chemikaliów, a tak właśnie jest
z austriackim Fortem przy ul. Golikówka
w Płaszowie.
Płaszowski Fort to fragment umocnień Twierdzy
Kraków, wzniesiony przez austriackich budowniczych
w połowie XIX w.
W latach sześćdziesiątych naszego stulecia
wprowadziły się do niego Przemysłowe Zakłady
Chemii Gospodarczej Barwa.
W 1992 r. przedsiębiorstwo przeniesiono
na ul. Kobierzyńską, zaś działka, na której
stoją wspomniane umocnienia stała się własnością
Gminy Kraków.
Problem w tym, że w spadku po Barwie, wśród
bujnej roślinności, porastającej zdewastowany
teraz Fort, pozostało wysypisko chemicznych
odpadów.
Są to głównie przeterminowane farby do włosów.
Jak już informowaliśmy w ubiegłym tygodniu,
były użytkownik terenu, nie ma zamiaru nic
zrobić w sprawie utylizacji pozostawionych
chemikaliów.
- Kiedy przekazywaliśmy teren PGM Podgórze,
nie było do nas żadnych zastrzeżeń - powiedział
prezes Barwy, Stanisław Brożyna.
- O wywiezienie śmieci niech się zatroszczy
aktualny zarządca.
Jak się jednak okazuje, aktualny zarządca
również może mieć z tym pewne problem.
Gmina Kraków zamierza bowiem przekazać Fort
w dzierżawę.
- W tej chwili o przejęcie działki przy
ul. Golikówka starają się dwie firmy
- dowiedzieliśmy się wczoraj w wydziale
skarbu miasta.
- Dopóki to nie nastąpi i nie zostanie uregulowana
sytuacja prawna, jakiekolwiek działania
na tym terenie będą bardzo trudne.
Mimo to, pracownicy wydziału skarbu obiecują,
że nie zapomną o całej sprawie.
- Jak najszybciej powiadomimy o dzikim wysypisku
straż miejską i wydział ochrony środowiska
- twierdzą.
Nie udało się nam dowiedzieć, kto w najbliższym
czasie wprowadzi się do opuszczonych od
siedmiu lat umocnień.
Do problemu chemicznego wysypiska z pewnością
jednak powrócimy.
Tekst: (K.P.)
Źródło: ''Gazeta Krakowska'' z dnia 27 sierpnia
1999 r.
Farby wywiezione
50 worków starych
farb do włosów wywieżli pracownicy zakładów
chemicznych Barwa z terenu zrujnowanego
Fortu przy ul. Golikówka w krakowskim Płaszowie.
Produkty były przeterminowane o kilkadziesiąt
lat.
Sprzątanie zostało zarządzone przez dyrektora
zakładów, Stanisława Brożynę po tym jak
dzikie wysypisko opisaliśmy na łamach ''Echa''.
Przypomnijmy: Barwa zajmowała płaszowski
Fort przez kilkadziesiąt lat.
Ostatecznie wyprowadziła się stamtąd w maju
1992 r., pozostawiając w spadku nowemu właścicielowi
stos wyprodukowanych w latach 70. farb do
włosów.
Wysypisko było ukryte w zaroślach otaczających
poaustriackie umocnienia.
- To zaniedbanie wynikło z niechlujstwa
odpowiedzialnych za przeprowadzkę pracowników
- mówi Stanisław Brożyna.
- Mają szczęście, że już nie pracują w mojej
firmie.
Inaczej sami wywoziliby pozostawione w krzakach
farby.
Nie rozumiem jak mogło do tego dojść.
W każdym razie, kiedy zdawaliśmy teren Urzędowi
Gminy, od którego go dzierżawiliśmy, nikt
nie dopatrzył się uchybień z naszej strony.
Na szczęście sprawa jest już załatwiona.
Chemikalia pojechały na legalne, tym razem,
wysypisko.
Tekst: (K.P.)
Foto: Konrad Pawłowski
Źródło: ''Gazeta Krakowska'' z dnia 13 września
1999 r..
Opisy do załączników:
1 - Adam Kurelewicz